Co daje kobiecie orgazm?

Czwartek, 12 października 2017 (22:21)

Kobieta nie musi "wyłączyć się" i "zapomnieć o całym świecie", by przeżyć orgazm - przekonują naukowcy Rutgers University w Newark w stanie New Jersey. Ich badania wskazują, że takie formułowane wcześniej przekonanie, było błędne. Potwierdzają natomiast, że w trakcie orgazmu kobieta staje się mniej wrażliwa na ból i tłumaczą na czym ten efekt prawdopodobnie polega. Wyniki pierwszych tego typu badań, z wykorzystaniem aparatury funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, publikuje w najnowszym numerze czasopismo "Journal of Sexual Medicine".

Aparatura funkcjonalnego rezonansu magnetycznego stosowana jest do badań aktywności mózgu od wielu lat. Obszary podwyższonej aktywności wskazuje w nich, widoczny na obrazie fNMR, zwiększony przepływ krwi. Od dawna także podejmowano próby badania w podobny sposób funkcji seksualnych organizmu, w tym orgazmu. Badania te napotykają jednak na poważne problemy. Po pierwsze, aparatura rezonansu magnetycznego z pewnością nie jest najbardziej korzystnym miejscem dla intymnych przeżyć, niełatwo znaleźć chętnych do tego typu doświadczeń, a tym, którzy są chętni, niełatwo przeżyć w skanerze coś poważniejszego. Drugi problem jest jeszcze ważniejszy i ma naturę... techniczną. Osoby poddawane badaniu fNMR powinny pozostawać w całkowitym bezruchu, przy badaniach mózgu ich głowa nie powinna się praktycznie w ogóle poruszać. 

Skaner NMR nie jest najbardziej seksownym miejscem na świecie - przyznaje pierwsza autorka pracy, prof. Nan Wise z Rutgers University. Jest tam głośno, klaustrofobicznie i zimno. Dodatkowo trudno w takich okolicznościach utrzymać głowę nieruchomo, a już przesunięcie o parę milimetrów sprawia, że dane są bezużyteczne - dodaje. Autorzy pracy pokonali jednak obie te przeszkody. Po pierwsze, udało im się zaprosić do udziału w eksperymentach 10 kobiet wraz z partnerami. Po drugie, zdołali rozwiązać problem unieruchomienia głowy i szyi badanych z pomocą specjalnie skonstruowanego stabilizatora. Termoplastyczna forma ograniczyła możliwość ruchu głowy do nie więcej, niż 1,3 mm. To wystarczyło. 

Ochotniczki zgodziły się w trakcie pierwszego eksperymentu same doprowadzić się do orgazmu. Przy okazji powtórzonego doświadczenia osiągnęły orgazm z pomocą swoich partnerów. Za każdym razem stabilizator pozwolił naukowcom przeprowadzić pomiary aktywności mózgu przez 20 sekund przed orgazmem, przez 20 sekund w trakcie i przez 20 sekund po. 

Ponad 30 lat temu Beverly Whipple i Barry Komisaruk z Rutgers University pokazali, że w trakcie orgazmu kobiety są bardziej odporne na ból, ich próg wrażliwości rośnie nawet o 75 proc. Najnowsze badania pozwoliły, po pierwsze, potwierdzić ten efekt i wskazać, skąd prawdopodobnie się bierze. Okazało się, że w trakcie orgazmu silnie aktywizuje się grzbietowy rejon jądra szwu. Ten organ odpowiada za wydzielanie hormonu szczęścia, serotoniny, która ma silnie przeciwbólowe działanie. Dodatkowo zauważono przejściowy wzrost aktywności jądra klinowatego, o którym wiadomo, że pomaga kontrolować odczucie bólu. Możliwe jest też prostsze wyjaśnienie - układ nerwowy, by przenieść ogrom wrażeń towarzyszących erotycznym uniesieniom, może po prostu chwilowo ograniczać przewodzenie bodźców o innym charakterze. 

Wyniki pomogły zweryfikować też drugą, powszechnie uznawaną hipotezę na temat owej potrzeby "wyłączenia się" koniecznej dla osiągnięcia orgazmu. U jej podstaw legły wyniki badań zespołu naukowców z University of Groningen w Holandii, który w 2005 roku badał orgazm kobiet z pomocą skanera pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Zauważono wtedy, że o ile aktywność rejonów czuciowych mózgu w chwili orgazmu rosła, towarzyszyło temu wygaszenie aktywności w innych rejonach, między innymi sterujących emocjami. To na tej podstawie stwierdzono, że kobiety - by osiągnąć orgazm - powinny być, choćby chwilowo, wolne od trosk i zmartwień. 

Brak trosk i zmartwień prawdopodobnie rzeczywiście pomaga znaleźć się w odpowiednio zmysłowym nastroju, ale obecne wyniki badań żadnymi neurologicznymi argumentami tego nie potwierdzają. Wręcz przeciwnie. Badania prowadzone przez zespół prof. Nan Wise pokazują, że w miarę zbliżania się orgazmu stopniowo rośnie aktywność zarówno czuciowych rejonów mózgu, jak i tych, które odpowiadają za ruch, emocje i pamięć. Dopiero po orgazmie ich aktywność stopniowo spada. Dowodów na to, że jakikolwiek rejon mózgu zostaje w trakcie seksualnych uniesień wyłączony, nie stwierdzono. Tak dramatyczną różnicę wyników metodami PET i fNMR próbuje się wytłumaczyć tym, że pierwsza z tych metod rejestruje tylko wycinek informacji dostępnych z pomocą drugiej. 

Autorzy pracy przyznają, że wciąż niewielka statystycznie próbka badanych kobiet nie pozwala na wyciąganie bardzo szerokich wniosków. Z drugiej strony jednak badania wszelkich form przyjemności są wciąż na tak podstawowym poziomie, że i te dane będzie można wykorzystać jako podstawę dalszych poszukiwań. Naukowcy zapewniają, że kobiety uczestniczące w ich eksperymencie nie narzekały na to doświadczenie, choć jedne osiągały orgazm łatwiej, inne trudniej. Jak w życiu. 

Artykuł pochodzi z kategorii: Seks

Grzegorz Jasiński

RMF FM