Kraków, Nowy Sącz, Gliwice, Katowice - wszystkie te miasta znalazły się na opublikowanej niedawno liście najbardziej zanieczyszczonych miast Europy. Wyniki badań, ogłoszone na łamach czasopisma "The Lancet" sugerują, że nie wolno tej sprawy bagatelizować. Owe zanieczyszczenia powietrza szkodzą nam nawet bardziej i zabijają szybciej, niż myśleliśmy. I efekt ten jest widoczny nawet, gdy gęstość pyłów nie przekracza przyjętych w Unii Europejskiej norm.

W badaniach, prowadzonych pod kierunkiem naukowców z uniwersytetu w holenderskim Utrechcie, wykorzystano dane z programu ESCAPE (European Study of Cohorts for Air Pollution Effects), obejmujące w sumie przypadki 367 251 osób. Średnie roczne poziomy zanieczyszczeń tak tlenkami azotu, jak i pyłami o różnej średnicy ustalono na podstawie adresów zamieszkania. Uwzględniono przy tym ruch drogowy na wszelkich ulicach przebiegających w odległości nie większej, niż 100 metrów.

Analiza wyników badań pokazała, że w przypadku drobnych zanieczyszczeń (do średnicy 2,5 mikrometra) każdy wzrost gęstości pyłu o 5 mikrogramów na metr sześcienny powoduje wzrost ryzyka śmierci z przyczyn naturalnych aż o 7 procent. Taka różnica gęstości drobnych pyłów występuje na przykład między ruchliwą miejską ulicą a okolicą, gdzie nie ma ruchu pojazdów. Co ciekawe, efekt ten pojawia się praktycznie tylko u mężczyzn. Kobiet nie dotyczy.

Autorzy pracy podkreślają, że wyraźnie szkodliwe efekty obserwuje się już w przypadku gęstości drobnego pyłu znacznie poniżej obowiązujących w Unii Europejskiej norm. Sugerują, że obecnie stosowaną wartość 25 mikrogramów na metr sześcienny warto byłoby zmienić na wskazywany przez Światową Organizację Zdrowia poziom 10 mikrogramów na metr sześcienny.