Masz do czynienia z kimś wybuchowym, który wyładowuje swe emocje na innych? Nie złość się na niego - on tylko przedłuża swoje życie o dwa lata. Doniesienia naukowców z Uniwersytetu w Jenie wskazują, że dawanie upustu swoim negatywnym emocjom jest korzystne dla zdrowia. Autorzy opublikowanej na łamach czasopisma "Health Psychology" pracy na ten temat, Marcus Mund i Kristin Mitte, opisują swoje wnioski w rozmowie z "Daily Mail".

Zdjęcie ilustracyjne /Davor Puklavec/PIXSELL /PAP

O tym, że tłumienie negatywnych emocji może mieć negatywne skutki dla zdrowia mówiono już od czasów Zygmunta Freuda. Do tej pory jednak nie podejmowano prób określenia, na ile powściągliwość w okazywaniu gniewu rzeczywiście przyczynia się do pojawienia objawów chorobowych. Marcus Mund i Kristin Mitte z Uniwersytetu w Jenie znaleźli 22 artykuły naukowe, obejmujące blisko 7 tysięcy badanych, które pozwalają na bardziej precyzyjne określenie skali tego zjawiska. 

Okazuje się, że najbardziej powszechnym skutkiem powstrzymywania się od wybuchu gniewu jest podwyższone tętno. Z czasem prowadzi ono do nadciśnienia i zauważalnego wzrostu zagrożenia chorobami układu krążenia. U osób tłumiących negatywne emocje zauważono też większą skłonność do zapadania na choroby nowotworowe. Wybuchowy charakter pozwala to ryzyko zmniejszyć. 

Zdaniem niemieckich badaczy, to właśnie ten efekt może odpowiadać za przeciętnie o dwa lata wyższą średnią długości życia znanych z gorącego temperamentu Włochów i Hiszpanów, w porównaniu na przykład z powściągliwymi w okazywaniu emocji Anglikami. 

Na szczęście, osoby "ciche i pokornego serca" mogą nieco nadrobić wynikające z tego straty. Obserwowana u nich wyższa samokontrola pozwala na przykład skuteczniej przestrzegać postanowień, dotyczących zdrowego trybu życia, na przykład ograniczenia spożywanych kalorii i częstszych ćwiczeń fizycznych.