"Uprawiamy rośliny, które mogą uleczyć". Poznaj tajemnice fitoinżynierii

Niedziela, 11 lutego 2018 (11:41)

Tymianek, cis i jeżówka purpurowa. Z tych roślin mogą powstać leki, a dokładnie fitofarmaceutyki. Odkrywaniem leczniczej mocy ukrytej w roślinach zajmuje się dziedzina nauki nazywana fitoinżynierią. "Ustalamy profesjonalnie, często z wykorzystaniem literatury naukowej oraz systematycznie zbieranych wyników badań, jak dana roślina powinna być uprawiana, hodowana i w końcu zbierana w celu uzyskiwania z niej leczniczego wyciągu. Leczenie może oznaczać tu zarówno profilaktykę osób zdrowych, jak i terapię chorych" - podkreśla w rozmowie z RMF FM farmaceuta dr Marek Malinowski, specjalista w dziedzinie fitoinżynierii i fitoterapii.

Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie doktorze, czym jest fitoinżynieria?

Dr Marek Malinowski, farmaceuta: To połączenie siły, która tkwi w roślinach leczniczych z przemysłem, z metodyką, z nauką.

To badanie roślin?

Tak, badanie całych roślin, które są stosowane w lecznictwie. Fitoinżynieria zaczyna się już w chwili uprawy danej rośliny i dotyczy całego przebiegu uzyskiwania leku pochodzenia naturalnego. Ta dziedzina nauki łączy sam początek, czyli moment, gdy chcemy mieć hodowlę rośliny, posiadamy nasiona i zaczynamy je badać. Ustalamy profesjonalnie, często z wykorzystaniem literatury naukowej, jak ta konkretna roślina powinna być uprawiana, hodowana i w końcu zbierana w celu uzyskiwania wyciągu.

Można byłoby pomyśleć, że już kilkaset lat temu byli pewnie mnisi, którzy wiedzieli i wykorzystywali fakt, że w roślinach jest jakaś tajemnicza moc lecznicza. Teraz - jak rozumiem - ta wiedza jest bardziej regularna i systematyczna?

Tak. Ma to podłoże naukowe i stoi za tym wieloletnie doświadczenie wielu badaczy. Połączenie fitoinżynierii z nowoczesną nauką w celu uzyskania roślinnego leku naturalnego ma swoje naukowe podstawy.

Których roślin dotyczy fitoinżynieria?

Ciekawym przykładem jest ziele tymianku stosowane w infekcjach górnych oddechowych. Tymianek zawiera pulę związków naturalnych, w tym olejki lotne z głównym związkiem tymolem, dzięki którym zawdzięcza charakterystyczny zapach. Oprócz tych związków pojawiają się tam flawonoidy, które z olejkiem działają na cały układ oddechowy ułatwiając odkrztuszanie, wydzielanie wody, rozrzedzanie wydzieliny z jednej strony, a z drugiej strony - leczymy. Działamy przeciwbakteryjnie i antyseptycznie.

Które rośliny są sprawdzane pod kątem fitoinżynierii i ich ewentualnej mocy leczniczej?

Ostatnio trwają prace pod kątem wykorzystywania roślin w leczeniu nowotworów. Tego typu działania dotyczyły też cisu i uzyskiwanie z cisów tak zwanych taksanów wykorzystywanych w terapii nowotworów. Chodzi o to, żeby komórki nowotworowe nie rozwijały się, żeby zatrzymać dzięki temu ich namnażanie.

Co takiego jest w cisie, co daje taką moc?

Oczywiście igły. To był szereg ekstraktów. Wcześniej przygotowywano też specjalny materiał roślinny. Wykorzystano też hodowle komórkowe i w warunkach in vitro hodowano tkanki pozyskiwane z cisa, miedzy innymi te wyglądające jak gąbka. Tkanki te traktowano różnymi substancjami i dzięki temu produkowały one skuteczniej związki, które później mogły być wykorzystane w przemyśle, w leczeniu nowotworów.

To działanie lecznicze roślin to bardziej terapia osób chorych czy profilaktyka osób zdrowych?

Zarówno jedno, jak i drugie. Możemy oczywiście podnosić odporność naszego organizmu wykorzystując jeżówkę purpurową. To gatunek podnoszący odporność, żeby zmobilizować nasz układ odpornościowy zanim dopadnie nas infekcja.

Czym jest jeżówka purpurowa?

Jeżówka purpurowa to echinacea i pod tą nazwą ją znamy. Co ciekawe, wyciąg z jeżówki ma taką własność, że stosowany przez dwa tygodnie mobilizuje naszą odporność, przygotowuje nas do przyszłej walki z ewentualnym zakażeniem czy infekcją. Za to stosowany przewlekle, powyżej dwóch tygodni działa wręcz przeciwnie - osłabia naszą odporność, działa immunosupresyjnie, czyli nie tak, jak chcielibyśmy. 

Czy możemy sami sięgnąć po roślinę, która rośnie obok nas: w lesie albo ogródku i wykorzystać wyciąg z niej do leczenia czy należy to robić tylko profesjonalnie?

Najlepiej, żeby uprawa rośliny pochodziła z określonego siedliska. Każda roślina wytwarza swoje produkty. Uprawiając miętę w ogródku, możemy ją stosować. Ale miałbym obawy przed używaniem jej do leczenia. Jeśli mówimy o lecznictwie i działaniu typowym dla mięty, stosujmy te zioła z surowca sproszkowanego które pochodzą z kontrolowanych upraw. W polskich warunkach sami nie wytworzymy z rośliny tego, co zadziała leczniczo. Hodowla ogródkowa jest dobra dla kuchni, jeśli chcemy mieć zioła z ogródka. Ale gdy mówimy o fitoterapii, stosujmy to, co pochodzi z profesjonalnych upraw. 

(ag)

Artykuł pochodzi z kategorii: Medycyna niekonwencjonalna

Michał Dobrołowicz