Znachor leczył raka ziołami, chorobę diagnozował ze źrenicy oka. Jest śledztwo

Poniedziałek, 25 września 2017 (15:15)

Zamiast u onkologa, przez dwa lata leczyła się u znachora. Kobieta cierpiąca na raka piersi zgłosiła się do mężczyzny, który chorobę diagnozował ze źrenicy oka. Chciał wyleczyć raka... ziołami. Szczecińska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie kobiety, która ze skrajnie zaawansowanym nowotworem zgłosiła się do szpitala w Szczecinie na Pomorzanach.

Pacjentka trafiła do lecznicy w sierpniu. Choroba jest u niej tak zaawansowana, że nowotwór pochłonął całą jej pierś. Znachor, do którego kobieta chodziła przez dwa lata, miał jej mówić, że choroba zniknie sama, a zajęta przez raka pierś wcześniej czy później po prostu uschnie. Lekarze z kliniki na Pomorzanach zawiadomili prokuraturę. Stan pacjentki jest ciężki, szans na wyleczenie tak zaawansowanego nowotworu praktycznie już nie ma.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej Joanna Biranowska-Sochalska, śledczy zbierają materiał dowodowy, nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Prokuratura nie ujawnia, czy już przesłuchany został znachor, z którego usług korzystała pacjentka.

Znachor jest jednym z najbardziej znanych w Polsce irydologów. Przyjmuje pacjentów w całym kraju, na swoim blogu pisze m.in. o leczeniu nowotworów witaminą C. Za wizytę kasuje 200 zł, oferuje też na sprzedaż preparaty ziołowe.

Lekarze ze Szpitala w Szczecinie wydali w tej sprawie oświadczenie:

W ostatnim tygodniu w mediach została nagłośniona historia pacjentki z chorobą nowotworową, która oddała swoje zdrowie w ręce osoby do tego nieuprawnionej, ogłaszającej się jako specjalista irydologii. Z uwagi na obowiązującą nas lekarzy tajemnicę lekarską, nie możemy komentować stanu pacjentki, ani udzielać informacji na temat rokowania jej dotyczącego.

Jednak przypadek ten po raz kolejny każe nam ostrzec wszystkich przed korzystaniem z usług osób, które nie mają żadnych kompetencji do leczenia. Rozumiemy, że wiele osób w obliczu choroby szuka różnych możliwości i sposobów powrotu do zdrowia. Jednak gorąco apelujemy o zachowanie rozsądku i rozwagi w zawierzaniu swojego "leczenia" osobom, niemającym wiedzy na temat współczesnej medycyny, możliwości diagnozowania i leczenia. Zwłaszcza jeśli te osoby nakazują pacjentom zrezygnowanie z tradycyjnej medycyny i zawierzenie tylko metodom alternatywnym. Zdajemy sobie sprawę, że choroba nowotworowa wciąż dla wielu pacjentów brzmi jak wyrok. Jednak odpowiednio wcześnie wykryta i leczona we właściwy sposób jest wyleczalna. Zająć się tym mogą tylko wykwalifikowani lekarze specjaliści, którzy korzystając z najnowszej wiedzy  podejmują wszystkie kroki, by ratować zdrowie i życie pacjenta.

Osoby podające się za cudotwórców "ratujących" ludzkie życie często żerują na strachu pacjentów i wykorzystują ich łatwowierność, mamiąc wizją "cudownego zniknięcia choroby" i "cudownego ozdrowienia". Tym samym przyczyniają się niestety do nieodwracalnego rozwoju choroby. Chory traci czas, wielokrotnie pieniądze i co najważniejsze i bezcenne - szansę na właściwą diagnozę i powrót do zdrowia. Chorzy nigdy nie powinni rezygnować z konsultacji lekarskiej na rzecz medycyny alternatywnej lub co gorsza - znachorstwa czy szarlatanerii. Współczesna medycyna daje szerokie możliwości leczenia, a rolą lekarza jest leczyć pacjenta zgodnie z najlepszą wiedzą i do końca ratować życie ludzkie. Znakomita większość lekarzy robi to z ogromnym zaangażowaniem popartym wiedzą, wieloletnim doświadczeniem i całym wachlarzem możliwych do zaproponowania metod terapii. Przestrzegamy więc przed zawierzaniem tego, co dla każdego z nas jest najcenniejsze - swojego zdrowia i życia - zwykłym oszustom.


(ag)

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności

Aneta Łuczkowska