Zamieszanie w aptekach. W życie weszła tzw. „dyrektywa fałszywkowa"

Sobota, 9 lutego 2019 (17:14)

Od dziś apteki muszą sprawdzać, czy sprzedawane przez nie leki nie są podrobione. W życie weszła tak zwana "dyrektywa fałszywkowa". Na producentów nakłada ona obowiązek oznakowania opakowań plombami i specjalnymi kodami, a na apteki - sprawdzania zabezpieczeń.

Wszystko jest wprowadzane na ostatnią chwilę, będzie masa problemów - tak farmaceuci komentują wprowadzone dziś przepisy.

Podkreślają, że z początku nawet co 4 apteka może nie mieć dostępu do systemu, pozwalającego na sprawdzanie autentyczności leków. To dlatego, że loginy i hasła do tego systemu wysłano do nich dopiero pod koniec tego tygodnia.

Są apteki, które nie dostały jeszcze haseł, są apteki, które je dostały, ale nie mogą się zalogować - mówiła reporterowi RMF FM farmaceutka Jolanta Lewczuk.

Jak dodała kontakt z administratorem systemu jest utrudniony, a w aptekach nadal jest jeszcze wiele opakowań bez zabezpieczeń. Powód jest jeden, gdy je produkowano nie nikt nie wymagał plomb. To wszystko sprawia, że w aptekach można spodziewać się dużych kolejek.

O problemach informowała już na początku stycznia "Gazeta Wyborcza" system farmaceutyczny wdrażany w Unii Europejskiej jako "autentyczne" rozpoznaje tylko unikalne kody 2D wygenerowane po 9 lutego tego roku. Kod wprowadzony wcześniej rozpozna więc jako fałszywy i wygeneruje alert, wyświetlając się na czerwono. W tej sytuacji aptekarz może odmówić wydania leku pacjentowi.

Prawo farmaceutyczne implementujące unijne regulacje" zakłada, że za wydanie sfałszowanego opakowania grozi 50 tys. złotych kary i nie przewiduje wyjątków w postaci "fałszywego alertu czy zdarzeń niezależnych od aptekarza" - podaje "Wyborcza".

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności

Paweł Balinowski

Magdalena Opyd