Szpital bez pielęgniarek, za to z dużymi problemami

Wtorek, 22 maja 2018 (21:41)

73 zwolnienia lekarskie wystarczyły, by sparaliżować pracę szpitala specjalistycznego im. Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie. Placówka do końca tygodnia przyjmuje pacjentów tylko w sytuacji zagrożenia życia. Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość szpitala, bo spór między dyrekcją a pracownikami trwa.

Od poniedziałku na zwolnieniach przebywa część z 660 zatrudnionych pielęgniarek. To wystarczyło, by skutecznie sparaliżować pracę części oddziałów. Najgorzej jest na blokach operacyjnych.

Problem jest nawet gdy z grafiku wypadają dwie-trzy pielęgniarki - przyznaje dyrektor szpitala Gabriel Maj.

Kłopoty będą trwały co najmniej do końca tygodnia. Do tego momentu więc sytuacja się nie poprawi. A co dalej? Jestem zaniepokojony. Nie znam przyczyny tych zwolnień. Czy to jest epidemia? - pyta retorycznie.

Pielęgniarki, jak i lekarze są od kilku miesięcy w sporze zbiorowym z  dyrekcją szpitala. Istnieją podejrzenia, że to zorganizowana akcja w celu wywarcia presji na dyrekcji szpitala w kwestii podwyżek. Szpitalne związki zawodowe odcinają się od całej sprawy twierdząc, że na etapie rokowań - zgodnie z prawem -  nie może być strajku.


Szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Lubelszczyźnie - Maria Olszak-Winiarska twierdzi, że sytuacja w szpitalu im. Wyszyńskiego to nic nadzwyczajnego. 660 zatrudnionych w szpitalu to absolutne minimum. Zresztą nie ma kogo zatrudnić. Mamy 5 szkół kształcących pielęgniarki, ale mało która podejmuje pracę u nas w regionie. Jadą w inne rejony Polski, w których lepiej płacą, albo za granicę. Przyzwyczajajmy się do takich sytuacji - mówi Olszak Winiarska.

Przewodnicząca ZZPiP tłumaczy, że pielęgniarek brakuje, są przemęczone, pracują w wielu miejscach. Będzie tylko gorzej - twierdzi i wskazuje, że jeżeli pielęgniarkom by ograniczono możliwość pracy tylko do jednego miejsca, to okazałoby się, że w województwie lubelskim brakuje 3300 pielęgniarek. Taka liczba odpowiada sześciu szpitalom.

To co się wydarzyło w szpitalu Wyszyńskiego, to jest normalna rzecz. Pielęgniarki się starzeją, są zmęczone, chorują, mają dzieci - dodaje tymczasem wszystkie zwolnienia zostały zgłoszone do weryfikacji przez ZUS.

(nm) 

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności

Krzysztof Kot