Niezwykłe odkrycie neurologów z Lublina. Możliwy przełom w leczeniu miastenii

Piątek, 29 listopada 2019 (17:04)

Przełom w leczeniu miastenii ciężkiej rzekomoporaźnej – tzw. nużliwości mięśni? Lubelscy neurolodzy jako pierwsi na świecie użyli - znanej od dziesięcioleci substancji i stosowanej m.in. w leczeniu SM – kladrybiny. Okazuje się, że lek doskonale radzi sobie również z miastenią, a po publikacji w European Journal of Neurology odkryciem zainteresował się cały świat neurologiczny.

Miastenia gravis to autoimmunologiczna choroba niszcząca receptory w mięśniach. Nie odbierają bodźców z układu nerwowego, co prowadzi do ich szybkiego osłabienia - tak w uproszczeniu można opisać mechanizm choroby.

Odpowiedzialne są za to leukocyty - mówi prof. Konrad Rejdak - szef lubelskiej Kliniki Neurologii - Szpitala Klinicznego nr 4, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego i autor tej nowej koncepcji leczenia. Jak się okazuje znany od lat lek, ale wykorzystywany dotąd w leczeniu innych schorzeń, potrafi wybiórczo zniszczyć leukocyty. Skoro ich nie ma, to nie wytwarzają przeciwciał oddziałujących na receptory na mięśniach. Co jednak ważne, po pewnym czasie leukocyty odradzają się, ale już bez defektu. Nowe działają prawidłowo. Dzięki temu następuje remisja choroby trwająca przez bardzo długi czas.

W zależności od dawki lubelscy neurolodzy przypuszczają, że może to nawet całkowicie zablokować rozwój choroby u wybranych pacjentów.

Obecnie miastenię leczy się m.in. lekami sterydowymi. Mają one bardzo duże skutki uboczne i muszą być przyjmowane codziennie. Kladrybina jest bezpieczniejsza, a kuracja trwa określony czas - mówi prof. Konrad Rejdak. Substancja cały czas jest nie do końca zbadana, ale jak widać jej zastosowanie może być jeszcze szersze. 

Na razie kladrybina chorym na miastenię była podawana w Klinice Neurologii Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Żeby metoda była upowszechniona, trzeba będzie wykonać jeszcze testy kliniczne na szerszej grupie pacjentów. Takie badania powinny być prostsze i tańsze, niż w przypadku zupełnie nowego leku, bo w tym przypadku chodzi o rozszerzenie zastosowania na nową chorobę już istniejącego leku.

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności

Krzysztof Kot

Sara Bounaoui