"Nie możemy się bać, że wieje wiatr". Jak uprawiać sport zimą?

Sobota, 5 stycznia 2019 (12:58)

"Mróz nie powinien powstrzymywać nas od uprawiania sportu" - przekonuje w rozmowie z RMF FM dr Janusz Dobosz z Narodowego Centrum Badania Kondycji Fizycznej i Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Podpowiadamy, jak bezpiecznie dbać o formę, gdy temperatura - jak w wielu miejscach w Polsce w czasie tego weekendu - spada poniżej zera.

Podpowiedź 1: Lepsze zabezpieczenie przed zimnem

Musimy zadbać o to, żeby nasz strój pozwalał nam optymalnie uprawiać sport. Nie możemy się bać niższej temperatury, wiejącego wiatru czy padającego śniegu. Nie ćwiczymy przez to krócej niż latem. Dawka sportu powinna być taka sama, bez względu na pogodę. Dla dorosłych, czyli osób w wieku 17-64 lata, powinno to być tygodniowo w sumie 170 minut umiarkowanej aktywności fizycznej albo 75 minut intensywnej aktywności fizycznej. To jest absolutne minimum - podkreśla dr Janusz Dobosz w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem.

W Polsce 80 procent dorosłej populacji nie spełnia tego minimum.

Podpowiedź 2: Wybierz najlepszą dyscyplinę

Wśród dyscyplin sportowych, które zimą polecają trenerzy, są bieganie, nordic walking, spacery i rower.

Jeżeli ktoś jest na tyle odważny i odpowiednio przygotuje się do tego, to jazda na rowerze może teraz dawać jeszcze więcej satysfakcji niż latem - przekonuje dr Dobosz.

Poleca jednak również zimowe wyjście na siłownię - wbrew obawom o przeziębienie się, jakie ma wiele osób.

Dobrym pomysłem jest również pływanie. Obciążenia, które spotkamy na pływalni, są niewielkie, nie ma możliwości, żeby niekorzystnie wpływać na układ więzadłowo-stawowy i kostny. Woda stawia opór, dzięki temu intensywne pływanie zwiększa naszą siłę - zaznacza specjalista.

Jak sprawdzić, jaką mamy kondycję?

Osobom, które chcą sprawdzić swoją kondycję, trenerzy podpowiadają, by zaobserwowały, czy wchodząc po schodach dostają zadyszki.

Zauważymy wtedy, jak organizm znosi niewielkie obciążenia. Gdy mamy gorszą kondycję, mamy problem ze zdążeniem na tramwaj. Wiele osób o gorszej kondycji tłumaczy sobie, że do kiosku lub sklepu, który znajduje się 300 metrów od ich domu, pojadę samochodem. Do tego dochodzi zmęczenie, które towarzyszy wykonywaniu podstawowych obowiązków domowych. Każda dodatkowa aktywność, która powoduje dyskomfort i duże zmęczenie, powinna być dla nas znakiem alarmowym, że coś jest nie tak - podkreśla dr Janusz Dobosz. 

Zachęcam do wysiadania przystanek wcześniej i przejścia trasy, która dzieli nas od naszego celu. Jadąc autobusem, starajmy się trenować mięśnie, trzymając uchwyt poręczy, przeciwdziałajmy siłom bezwładności. To są codzienne okazje, żeby generować bodźce kształtujące nasz organizm - zachęca ekspert.


Autor: Michał Dobrołowicz

Opracowanie: Edyta Bieńczak


Artykuł pochodzi z kategorii: Bądź fit!

Edyta Bieńczak

Michał Dobrołowicz