Jeden dzień w Dziennym Domu Opieki Medycznej

Artykuł sponsorowany
Poniedziałek, 19 listopada 2018 (15:23)

Dzień zaczyna się tutaj jak w każdym prawdziwym domu od wspólnego śniadania. 67-letnia Pani Iwona jest przywożona do DDOM codziennie rano. Podobnie jak wszyscy pacjenci, którzy trafili do jednej z placówek po urazach lub poważnych zabiegach i przy wsparciu profesjonalistów powoli wracają do samodzielności i przechodzą rehabilitację. Wewnątrz panuje rodzinna, domowa atmosfera, zaś pacjenci zyskują wsparcie, które jest im niezbędne, by powrócić do codzienności. Również wsparcie mentalne. W Polsce działają obecnie już 53 DDOM-y stworzone z pomocą Funduszy Europejskich.

To nie krzyżówki nam pomagają, ale ruch i kontakt z drugim człowiekiem...

Pani Iwona przyjeżdża do jednego z DDOM od 3 miesięcy, po tym jak zdrowie pogorszyło się na tyle, że częściowo utraciła samodzielność. Jak każdy z pacjentów otrzymała skierowanie od lekarza. Już pierwszy dzień był dla niej sporą niespodzianką.

- Pierwszy dzień, jak przyszłam chora i się mną tak zaopiekowano - wspomina Pani Iwona. - To był dla mnie szok. Nikt w życiu się mną tak nie zaopiekował! Na czym polega wyjątkowość postępowania z pacjentami w DDOM?

- Najbardziej zaskoczyło mnie to, że jestem tu objęta pełną opieką. To jest wszechstronne zajęcie się człowiekiem. To nie krzyżówki nam pomagają ale ruch, kontakt z drugim człowiekiem i zawarte tu przyjaźnie. Te przyjaźnie są nie tylko między sobą ale też z personelem. Przeszukują książki i internet, wyszukują nam coraz ciekawsze zajęcia, żeby nas rozwijać i dobrze spędzić razem czas. Wystarczy, że ktoś się uśmiechnie na Twój widok i aż żyć się chce! Efekt jest taki, że gdy dzwoni moja córka, to mamy o czym rozmawiać, tak dużo się u mnie dzieje, ona jest żądna moich wrażeń.

W każdej placówce poza personelem może przebywać jednocześnie maksymalnie 15 pacjentów. Dzięki temu pomiędzy nimi a pracownikami panuje wręcz rodzinna atmosfera. Pani Małgorzata rozpoczęła pracę w DDOM jako pielęgniarka w styczniu 2017 roku. Opisując, jak wygląda tutejsza codzienność, zwraca uwagę na to samo, co pacjenci, czyli wyjątkową atmosferę: Pacjenci są przywożeni do placówki i tak naprawdę to dzień się zaczyna od śniadania i pogawędki jak w każdym domu, jak spędzili noc, jak zaczęli dzień. Rozkręcenie jak w każdej pracy. Są traktowani mniej jako pacjenci a bardziej jako osoby z rodziny.

Pełna opieka

DDOM to innowacyjne placówki medyczne, które spełniają przede wszystkim dwie funkcje: poprawę stanu zdrowia i usamodzielnienie osób starszych i niepełnosprawnych, a także przygotowanie podopiecznych i ich rodzin do samodzielnej opieki. W czasie miesięcy spędzonych tutaj pacjenci otrzymują pełne wsparcie w postaci opieki pielęgniarskiej, rehabilitacji, konsultacji medycznych, stymulacji procesów poznawczych oraz terapii zajęciowej z zajęciami dodatkowymi. Placówka zapewnia im ponadto wyżywienie, a w razie potrzeby również transport.

Pani Iwona podkreśla, że czuje się tu bezpiecznie. - Jestem przywożona i odwożona do domu. Dostaję posiłki i mam pełną gamę zajęć wśród ludzi, których lubię. Po śniadaniu podopieczni dzielą się na grupy. Pani Iwona należy do osób korzystających ze wsparcia psychoterapeuty. - Wszystko lubię, ale najbardziej pomaga mi psychoterapia. Miałam kiedyś być psychologiem. Mam wspólny język z panią psychoterapeutką. Rozumiemy się. Mogę szybciej dojść do siebie. Zawsze mnie pyta, jak się czuję po sesji. To jest bardzo cenne. Każdy powinien mieć taką psychoterapię. Ona nic nie narzuca, raczej podpowiada. Wybieram to, co mi odpowiada. Człowiek sam musi dojść do pewnych rozwiązań. Tego się w ogóle nie spodziewałam, że kiedyś w ten sposób będę myśleć o psychoterapii i się na nią otworzę. Psychoterapia była mi obca - myślałam po co ona jest? Ale sama trafiłam na psychoterapię do przychodni, a później szybko się znalazłam tutaj i stwierdziłam jaka to wspaniała rzecz - wraca mi pamięć i poczucie przynależności do społeczeństwa. Ja się czuję tu potrzebna!

Pani Iwona bierze też udział w zajęciach z logopedą, w trakcie których uczy się wymowy i oddychania. Do jej dyspozycji jest także specjalista od spraw socjalnych, który pomógł jej napisać wniosek o należną zapomogę. Dzięki niemu dowiedziała się również, że ze względu na jej stan zdrowia może korzystać z usług lekarskich bez kolejki. Gdyby nie DDOM żyłaby w niewiedzy, a przecież dla osób, które utraciły częściowo sprawność wizyty lekarskie stanowią ogromny wysiłek.

W kolejnym punkcie dnia przychodzi czas na terapię zajęciową. Pani Iwona dziś nie weźmie w niej udziału, ponieważ jej zdrowiu szkodzi klej używany w trakcie zajęć manualnych. W tym czasie będzie medytować z opiekującą się nią psycholog. - Panią terapeutkę mam dla siebie, nie czuję się wyizolowana przez to, że nie mogę brać udział w terapii zajęciowej.

Jednym z sekretów sukcesu DDOM poza wszechstronnym wsparciem jest wykwalifikowany i czujący wagę swojej misji personel. - Uważam, że powinno być dużo takich domów, bo człowiek dostaje skrzydeł, Odżywa! Personel troszczy się o mnie pod każdym względem - jest ruch terapia zajęciowa, rebusy, ciekawe zajęcia, szydełkowanie. - wylicza pani Iwona - Ja wróciłam do życia! Człowiek stary czuje się niepotrzebny. Zanim zdążę usiąść dostanę już dwie herbaty. (śmiech). A może obiad podeślemy? Może Pani czegoś potrzebuje? Serdeczność i szczerość biją od naszych opiekunów, ale nie głaszczą nas jak kota na śmierć, są motywacją i kopalnią wiedzy dla nas.

Pani Małgorzata z pewnością pracuje w DDOM z powołania i doskonale rozumie swoją rolę, podobnie jak pracę pozostałych specjalistów, szczególnie ich przygotowanie mentalne: - Ważną rolę odgrywają ćwiczenia fizyczne, terapia zajęciowa z psychologiem i psychoterapeutą. Psychoterapeuta prowadzi rozmowy indywidualne, a z psychologiem często zajęcia odbywają się grupowo. Ciężko otworzyć taką osobę starszą, niejednokrotnie ona po prostu nigdy nie doświadczyła wcześniej rozmowy z psychologiem i stąd obawy. Jednak widać efekty takiej pracy zwłaszcza na poziomie izolacji - osoby starsze nawet mieszkające z rodziną czują się wyizolowane więc w grupie mogą mieć problem. Da się jednak przynajmniej troszkę takie osoby otworzyć.

Wystarczy skierowanie od lekarza rodzinnego

Podopieczni trafiają do DOMM-ów na podstawie skierowania od lekarza rodzinnego, jeśli w ciągu ostatniego roku przebywali w szpitalu i nie wrócili do pełnej sprawności. Kwalifikacją jest wynik 40-65 punktów w skali Barhela. Tu mogą liczyć na każdy rodzaj wsparcia, który jest im niezbędny, aby powrócić do choćby częściowej samodzielności lub nauczyć się żyć w nowych realiach. Dotychczas przy wsparciu Funduszy Europejskich powstały w całej Polsce 53 placówki, a na związane z nimi projekty przeznaczono już 53 mln zł. Więcej informacji na temat DDOM można poznać na stronie prowadzonej przez Ministerstwo Zdrowia kampanii "Zdrowie jest najważniejsze" oraz jej profilach na Facebooku i Instagramie.


Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności