Ekspertka: Zdrowie to zarówno problem nasz, jak i lekarzy. Rezydenci okazali się skuteczni

Piątek, 9 lutego 2018 (08:28)

Porozumienie między ministrem zdrowia i rezydentami to pierwszy krok do poprawy warunków pracy lekarzy i systemu opieki zdrowotnej – uważa prof. dr hab. Stanisława Golinowska z Instytutu Zdrowia Publicznego UJ. Podkreśla jednak, że trzeba rozwiązać problem źródeł finansowania zmian.

Minister zdrowia i rezydenci podpisali w czwartek porozumienie, kończące protest lekarzy, który rozpoczął się w ubiegłym roku. Przewiduje ono m.in. podwyżki dla rezydentów, wzrost nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB w 2024 r. i zobowiązanie do dalszego dialogu z zawodami medycznymi.

Prof. Golinowska w rozmowie z PAP wskazała, że poważny problem funkcjonowania służby zdrowia w zakresie środków finansowych oraz braków kadrowych był sygnalizowany od dawna, jednak był przez lata lekceważony.

Jak mówiła, tym porozumieniem został zrobiony pierwszy krok do poprawy warunków pracy lekarzy. Jej zdaniem, młodzi lekarze "przedstawili problem uczciwie, został dostrzeżony i poważnie potraktowany".

Ekspertka podkreśliła, że ma uznanie dla postawy młodych lekarzy. Byli solidarni i okazali się skuteczni, osiągając zarówno coś dla siebie, jak i dla sektora ochrony zdrowia - powiedziała. Dodała, że dla siebie uzyskali prawo do normalnego życia, w którym jest czas na pracę, na odpoczynek i na rodzinę. Dla sektora zdrowotnego, czyli dla pacjentów - to, że wreszcie w przestrzeni publicznej dostrzeżono i poważnie potraktowano fakt, że sektor zdrowotny od wielu lat jest dramatycznie niedofinasowany i brakuje najważniejszych zasobów - lekarzy i pielęgniarek - tłumaczyła.

"Proszę naszych kolegów, aby pracowali dłużej. Dla dobra naszych chorych" /TVN24/x-news


Prof. Golinowska wskazała, że zapowiedziane rozwiązanie to pierwszy krok: nakłady będą wzrastać, ale horyzont realizacji postulatu jest odległy. Nie wiemy nic o tym, jakie będą źródła finansowania; wzrost składki ubezpieczeniowej czy bezpośredni podatek. Jeśli bez wskazania nowych źródeł - to jakie wydatki budżetowe zostaną ograniczone. W budżecie mamy do sfinansowania natłok słusznych celów na czele z flagowym projektem Rodzina 500" - zaznaczyła. Czy znajdzie się teraz odważny polityk, który przyzna, że wzrost nakładów na ochronę zdrowia w obecnych warunkach musi oznaczać wzrost składki, czy podatku, i to do poziomu, który także odbuduje zaniedbane zasoby kadr medycznych i pomocniczych? Aby było lepiej, nie wystarczą większe środki finansowe. Potrzebny jest dobrze wykształcony i budzący zaufanie profesjonalista. A skłonność podejmowania zawodów medycznych jest znacznie mniejsza niż kiedyś; nie tylko ze względu na niskie wynagrodzenia, ale także ze względu na niski prestiż, który spadł i to nie tylko z powodu zachowań samych lekarzy - zauważyła ekspertka.

Dobrze przemyślany mechanizm współfinansowania zwiększa racjonalność w zdrowotnych zachowaniach pacjentów. Zdrowie - to zarówno problem nasz, jak i lekarzy. Kosztuje coraz więcej i po żadnej stronie nie powinno być marnotrawstwa i zbędnego ryzyka - podkreśliła ekspertka.

(mn)

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności