Już po raz czwarty w tym roku podrożały leki immunosupresyjne, które musi zażywać ponad 15 tysięcy pacjentów po przeszczepach. „Nie stać nas na drogie leki, a lekarze zabraniają nam przyjmowania tańszych zamienników. Bo tańsze odpowiedniki mogą spowodować odrzucenie narządu. Na początku roku płaciłem za leki około 300 złotych, teraz - ponad tysiąc" – mówi Tomasz Samborski, pacjent po przeszczepie nerki. Który przez kilka tygodni przyjmował taki tańszy odpowiednik. Pacjenci boją się następnych podwyżek i przygotowują kolejne pismo do resortu zdrowia. Reporter RMF FM sprawdzał, co na to Ministerstwo Zdrowia.

Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie ministrze, refundowane leki dla osób po przeszczepach podrożały po raz czwarty w tym roku. Pacjenci, którzy jeszcze na początku roku płacili tylko kilka złotych, teraz płacą prawie tysiąc złotych. Co na to resort zdrowia?

Marcin Czech, wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej: Niezmiennie przypominam, że dostępne są tańsze zamienniki w cenie ryczałtowej, czyli 3 złote 20 groszy lub tylko o kilka złotych droższe, a podwyżki wynikają z mechanizmu refundacyjnego. Powiem więcej: jestem w ścisłym kontakcie z konsultantem krajowym do spraw farmakologii klinicznej, który popatrzy na te leki jeszcze raz pod kątem bezpieczeństwa ich zamienialności. Sprawdzi też, czy w tym przypadku są jakiekolwiek podłoża do wyjątkowego podejścia w tej grupie. Czuję się, jakbym robił kolejne, dodatkowe okrążenie sprawdzające z osobą, która ma największą wiedzę na ten temat. Korzystamy ze specjalistów - konsultantów krajowych. Jeżeli  bezpieczeństwo zamienialności z tego punktu widzenia jest gwarantowane, trzeba po raz kolejny uspokoić pacjentów po przeszczepach: rozpoczęcie terapii generykiem lub korekta jest dla nich bezpieczna.

Podkreślam: leczenie lekiem X lub lekiem Y z punktu widzenia biorównoważności (zastępowania oryginalnych leków odpowiednikami z tą samą substancją czynną - przyp.) obowiązuje na całym świecie. Pamiętajmy, że za pojedynczego pacjenta odpowiada pojedynczy lekarz, bo powikłania związane z przeszczepami zależą nie tylko od leków przeciwwirusowych, ale od całego zespołu zachowań tego pacjenta. Jeżeli wykona nadmierny wysiłek fizyczny, zapomni wziąć leku immunosupresyjnego, a weźmie przeciwwirusowy, konsekwencje mogą być różne. Staramy się patrzeć, czy nie ma niebezpieczeństwa dla pacjentów, analizujemy sytuację.

Co powinni zrobić pacjenci, którzy słyszą od lekarzy, że nie powinni przyjmować tańszego leku, a nie stać ich na drogi oryginał?

Trzeba pamiętać, że każdy ma możliwość raportowania działań niepożądanych leków, które u nich występują, do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Urząd zajmuje się każdym takim zgłoszeniem, sprawdza producenta, patrzy, kiedy następowała zmiana terapii, jakiego typu jest to działanie niepożądane. Takich zgłoszeń po prostu nie ma. Ten system, w którym staramy się racjonalizować terapię, gdzie budujemy terapię na tańszych odpowiednikach, działa.   

Pacjenci: "Boimy się kolejnych podwyżek"

Organizacje pacjentów przygotowują już kolejne pismo do Ministerstwa Zdrowia, ponieważ obawiają się, że od stycznia, wraz z kolejną listą leków refundowanych, niezbędne dla nich preparaty znów podrożeją. Jak dowiedział się reporter RMF FM, starania chorych poparła Polska Unia Organizacji Pacjentów. Widzimy, że pikiety przed ministerstwem nie przynoszą efektu. Czekamy na specjalne posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia w tej sprawie - dodaje Tomasz Samborski. Próbowałem przyjmować tańszy zamiennik. Po kilku tygodniach odradził tego lekarz, bo parametry funkcjonowania nerki natychmiast pogorszyły się. Musiałem wrócić do potrzebnej terapii - dodaje.  

(ag)