21-letni pacjent po jednoczesnym przeszczepie wątroby i płuc wraca do zdrowia

Wtorek, 15 października 2019 (19:22)

Rafał ma 21 lat. Od urodzenia choruje na mukowiscydozę. To choroba genetyczna, która powoduje nadmierną produkcję i zagęszczenie śluzu w organizmie. Mukowiscydoza uszkodziła mu płuca i wątrobę. 11 września Rafał przeszedł skomplikowany zabieg, który uratował mu życie.

Lekarze z dwóch śląskich szpitali: Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. A. Mielęckiego w Katowicach oraz Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, podczas 14-godzinnej operacji przeszczepili pacjentowi najpierw wątrobę, a później płuca. Wkrótce Rafał będzie mógł wrócić do domu.

Przed przeszczepem ostatnie miesiące to już była tragedia. Praktycznie tylko leżałem i siedziałem pod tlenem. Teraz to jest niebo a ziemia. Jestem w stanie sam chodzić, nie potrzebuję tlenu. Jeszcze muszę nadrobić kondycję i myślę, że będzie tylko lepiej - mówi 21-latek.

"Pacjent był fioletowy. Ważył jedynie 40 kilogramów"

Lekarze przyznają, że przed przeszczepem stan Rafała był bardzo poważny. To był pacjent, który był fioletowy, siedział na łóżku, nie mógł mówić, nie mógł jeść, ważył niecałe 40 kg przy 170 cm wzrostu. Dzisiaj jest chorym chodzącym, wykonującym właściwie wszelkie ćwiczenia, które proponują mu rehabilitanci. Może jeść wszystko. Wrócił do pełni zdrowia - tłumaczy dr Maciej Urlik ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Skomplikowany przeszczep trwał 14 godzin. Brały w nim udział dwa zespoły lekarskie: z Zabrza i Katowic. Operacja była podzielona na dwa etapy. My przeszczepiliśmy wątrobę i odeszliśmy od stołu. To nie jest tak, że byliśmy wszyscy razem. Wtedy rozpoczął się etap płucny czyli druga operacja, ale w jednym ciągu - wyjaśnia prof. Robert Król z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. A. Mielęckiego w Katowicach.  

Rafał przyznaje, że przed operacją miał obawy. Nikt w Polsce nie wykonał wcześniej takiego przeszczepu. Lekarze bazowali na doświadczeniach specjalistów z Niemiec.

Bałem się i to bardzo. Bałem się, że jednak życie sobie skrócę tą operacją, ale warto zaryzykować. Teraz to widzę - podkreśla.  O wielkim strachu mówi też jego mama. Najtrudniejszym momentem było oddanie syna na tą operację, ale wierzyliśmy, ze się uda. I udało się  - cieszy się pani Sylwia. Rafał za kilka dni wróci do domu. Marzy o domowym obiedzie, a w niedalekiej przyszłości zamierza rozpocząć studia.

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności

Anna Kropaczek

Urszula Gwiazda