"Stan zdrowia Jarosława Kaczyńskiego był taki, że nieprzyjęcie go do szpitala zagrażałoby jego życiu" - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM minister zdrowia Łukasz Szumowski. "Nie mogę mówić o zdrowiu pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo to jest tajemnica lekarska" - dodał. Pytany o to, czy politycy powinni ujawniać swój stan zdrowia, Szumowski stwierdził: "To zależy w dużym stopniu od kultury w danym kraju". "Ja nie mam powodów, żeby ukrywać cokolwiek z mojego stanu zdrowia. Myślę, że każdy prywatnie powinien o tym zdecydować" - przyznał. Robert Mazurek pytał też swojego gościa o rady dla kibiców śledzących piłkarskie zmagania na mundialu w Rosji. "To jest poważne wyzwanie zdrowotne" - przyznał Szumowski. Jak dodał, jego zdaniem lepiej oglądać mecze w strefie kibica niż w domu. "Po pierwsze, możemy się bratać. Po drugie - emocje dobrze wpływają. W strefie kibica można poskakać, pochodzić. Jak się siedzi na kanapie i tak kolejny mecz z rzędu to się można zmęczyć" - tłumaczył szef resortu zdrowia.

Robert Mazurek: 5:0.  Oglądał pan?

 

Łukasz Szumowski: Nie, nie oglądałem niestety, ale czytałem i oglądałem w internecie. No faktycznie, taki trochę pogrom. Mam nadzieję, że nasi jeszcze lepiej.

Teraz to się dopiero zacznie. Trzy, a czasami nawet podobno cztery mecze dziennie. Jak to znieść? Jak normalny kibic ma to przetrwać? Panie doktorze.

To jest poważne wyzwanie zdrowotne. Z jednej strony jak zaczniemy pić, oczywiście mówię o napojach słodzonych, oraz jeść chipsy, to skończymy ten mundial o 10 kilo więcej...


A piwo jest bez cukru.

Piwo jest bez cukru, ale ma słód. Kalorie ma również. Kiedyś słyszałem, że jedno piwo to schabowy, ale z tym to się proszę zgłosić do mojego kolegi Mularczyka. On na pewno lepiej poradzi, jaką dietę stosować. Natomiast co kardiolog może powiedzieć. Lepiej w strefie kibica niż w domu. Dlatego, że tam po pierwsze możemy się bratać. Po drugie emocje dobrze wpływają.

A to nie jest tak, że wtedy dostaniemy zawału?

Nie, bo wtedy dzielimy tą radość z kim innym. Dopiero jak radości w domu nie ma na kim wyładować...

Pan ma dużo dzieci, to panu łatwiej.

Czwórkę, trzech synów. Czasami chodzimy oglądać mecze gdzieś indziej. W domu nie mamy telewizora.

O matko!

Ale w strefie kibica możemy poskakać, pochodzić. Jak się siedzi na kanapie, tak kolejny mecz z rzędu, to się można zmęczyć.

W strefie kibica ręce są zajęte. Tak to ujmę.

To dobrze. Bo to jednocześnie ćwiczenia są takie. Rozumiem, że chodzi o wodę i flagę narodową.

No dobrze...czyli woda.

A poważnie mówiąc, naprawdę trzeba pić dużo i nie jeść przy okazji.

A jak ktoś ma wodowstręt?

To może pić wtedy herbatę. Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne w swoich zaleceniach mówi tak: umiarkowane spożycie alkoholu i umiarkowany wysiłek fizyczny wydłuża życie. I teraz, to umiarkowane, to jest takie pojęcie bardzo...

Dobrze, panie profesorze, o dobrych radach zdrowotnych jeszcze porozmawiamy, ale skoro już przy stanie zdrowia jesteśmy, to dzisiaj w prasie widziałem zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego, który poszedł już do pracy na Nowogrodzką. Ale normalny człowiek ma takie pytanie. Nie wierzymy panu, kiedy pan mówi w gazetach, że Jarosław Kaczyński został przyjęty do szpitala tak samo jak każdy inny.

Oczywiście nie mogę mówić o zdrowiu pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo to jest tajemnica lekarska.


Ale pan go nie leczył przecież...

Jedno co mogą powiedzieć, do czego i on mnie upoważnił, to żeby powiedzieć o stanie jego zdrowia w momencie przyjęcia. I zaręczam, że był przyjęty w takim samym trybie jak pan, ja, czy ktokolwiek z Polski, dlatego, że to był stan, który zagrażał jego życiu.

Jeśli był przyjęty w takim samym trybie jak pan, to rzeczywiście. Chce mi pan powiedzieć, że minister zdrowia i profesor medycyny jest przyjmowany tak samo, jak każdy nasz słuchacz?

Jest przyjmowany tak samo podejrzewam...

Nie zna pan życia.

Na szczęście nie musiałem być przyjmowany do szpitala wiele razy w życiu, ale powtarzam jeszcze raz. Stan zdrowia Jarosława Kaczyńskiego był taki, że nieprzyjęcie go do szpitala zagrażałoby jego życiu. W związku z tym był przyjęty trybie ostrym. 

Teraz czeka go operacja kolana. Tak przynajmniej twierdzą politycy.

Tak twierdzą politycy.

A co pan co mówi? Pan jest kardiologiem.

Jestem kardiologiem, ministrem zdrowia. O zdrowiu pacjenta się nie wypowiadam.

Sfinks jest naszym gościem, proszę państwa. Panie profesorze, a tak zupełnie poważnie, politycy powinni ujawniać swój stan zdrowia?

To zależy w dużym stopniu od kultury w danym kraju. Są kraje, gdzie politycy z zasady ujawniają swój stan zdrowia.

A w Polsce nie.

Myślę, że to jest taka nasza narodowa cecha. Tutaj jesteśmy bliżej Brytyjczyków. "My home is my castle". To co prywatne staramy się trzymać blisko.

Ja wiem jak jest. Pytam czy tak być powinno dalej?

Tego nie wiem

Jakie jest pana prywatne zdanie?

Akurat ja nie mam powodów, żeby ukrywać cokolwiek z mojego stanu zdrowia i myślę, że każdy prywatnie powinien o tym zdecydować.

No dobrze. Czyli u nas było do tej pory tak, że Bronisław Komorowski nie ujawniał swojego stanu zdrowia. Jak był chory na serce, to później się dopiero okazało. A pan go leczył zresztą, tak?

Tak.

Ale nic pan nie powie, bo jest tajemnica lekarska.

Tyle, że go leczyłem, bo mówił o tym publicznie. Leczyłem jeszcze innych, różnych polityków, ale oni nie ujawniali tego publicznie, w związku z tym ja też nie będę tego ujawniał.

Dobrze, porozmawiajmy teraz o tym, co spotka nie polityka, tylko każdego z nas w szpitalu a właściwie w przychodni. 750 milionów złotych macie przeznaczyć więcej na operacje zaćmy, na tomografy i endoprotezy oraz dodatkowe 750, jak słyszę, na rehabilitacje niepełnosprawnych. To jest spełnienie tego postulatu, a właściwie zobowiązania, które powzięliście podczas protestu w sejmie.

To jest dla mnie to jest realizacja ustawy która już przeszła i została podpisana i oczywiście ona będzie zrealizowana. Przeznaczamy ogromne środki tak naprawdę na to, żeby zwiększyć ilość pieniędzy, czyli ilość kontraktów, czyli ilość świadczeń w systemie rehabilitacji. I od razu uprzedzę, bo wszyscy mówią - no tak, ale skąd weźmiecie fizjoterapeutów. Do tej pory praktyka była taka, że właściwie świadczenia rehabilitacyjne były ograniczane nie chętnymi do wykonania ich, tylko finansami NFZ-u. W związku z tym jest to swego rodzaju liniowa zależność. Jeżeli zwiększymy, a zwiększamy o 40 % w ogóle kwoty na rehabilitację, to zwiększymy drastycznie ilość świadczeń.

Chce pan powiedzieć naszym słuchaczom, że to się przyczyni do takiej radykalnej poprawy...

Do radykalnej poprawy, a jeszcze do tego, żeby ludzie, którzy nie mają tego orzeczenia o niepełnosprawności, nie czekali in aeternum i w ogóle nie mogli się dostać.

Proszę nie mówić po łacinie.

Chciałem tak trochę po profesorsku. No dobrze, czyli, żeby nie wydłużyć kolejek dla normalnych ludzi, którzy nie mają orzeczenia o niepełnosprawności.

In aeternum.

To te pieniądze przeznaczone na dodatkowe świadczenia, są ogromną ścieżką kontraktowane, czyli nie mieszają się z tymi kolejkami, które są.

Dobrze, to jest jedno z waszych zobowiązań, a drugie jest takie, że 750 milionów przeznaczycie na, no właśnie, na te dodatkowe świadczenia. I teraz pan powiedział tak: "Nie naprawimy całego systemu od razu. Wybieramy te dziedziny, które są najbardziej dokuczliwe dla Polaków..."

Dokuczliwe, tak to jest ładne słowo, które pan mi kiedyś powiedział, żeby używać polskich słów.

Mhm.

Bo bolączka jest...

Bolączka to jest polskie słowo, tylko bolączki były w PRL-u.

O właśnie.

"Kolejki do kardiologów, neurologów i endokrynologów do końca roku w znaczący sposób się zmniejszą."

Do połowy przyszłego roku, tak konkretnie powiedziałem.

Do połowy przyszłego roku.

Tak, dlatego, że zaczynamy w lipcu proces restrukturyzacji tych kolejek, tzn. zwiększenia nakładów...

Do 3, znaczy nie do 3 specjalistów, tylko do specjalistów 3 specjalności...

Gdzie były najdłuższe kolejki, gdzie się czekało najdłużej. To jest raz.

Kardiolog, neurolog, endokrynolog.

Tak i wszystkie dziecięce, pediatryczne.

Dlaczego w takim razie tylko te, nie inne? Bo tam było najdłużej?

Tak.

No dobrze, to teraz czas na konkret. Proszę nam powiedzieć, kiedy to się naprawdę zmieni i kiedy i jak to będzie teraz wyglądało.

Od 1 lipca zmieniamy sposób płacenia za usługi specjalistyczne, czyli te...

Co to dla nas znaczy?


To znaczy, że priorytetem będzie pacjent, który chce pierwszy raz dostać się do specjalisty. Bo te wizyty będą płacone znacznie więcej. Po drugie, znacznie więcej będą wycenione w ogóle wizyty, czyli więcej lekarzy...

Ale pan nam mówi o procedurze.

Tak.

Ja pana pytam od mojej strony, od strony pacjenta. Kiedy zmniejszą się kolejki, przynajmniej do tych 3 specjalności?

Tak jak powiedziałem. W lipcu zaczynamy proces i na wiosnę przyszłego roku już powinny być odczuwalnie krótsze kolejki w tych specjalizacjach.


Szumowski: sytuacja na SOR-ach jest dramatyczna


"Sytuacja na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych faktycznie jest dramatyczna i wynika z ilości osób które przychodzą z lekkimi i ciężkimi chorobami" - mówił w internetowej części rozmowy minister zdrowia Łukasz Szumowski. dodał że "15 czy 20 godzin czekania to sytuacja tragiczna". Minister zadeklarował że są plany, aby "dzielić pacjentów na lżej chorych i ciężej chorych przed wejściem na SOR". "Od lipca wprowadzamy system, żeby w jednym szpitalu był zarówno SOR i gabinety lekarskie, gdzie mogą przyjść ci mniej chorzy. Wtedy automatycznie na SOR-ach kolejki zmniejszą się drastycznie" - zapowiedział Szumowski.