„Czy on jest pisowski, ziobrystowski, platformerski czy jakikolwiek to niech sobie każdy sam odpowiada na te pasjonujące zagadki intelektualne. Wszystko na to wskazuje, że on tak naprawdę jest wschodni i to jest problem, a nie to, do której opcji politycznej zostanie przypisany” - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Łukasz Piebiak, sędzia i były wiceminister sprawiedliwości. Głównym tematem rozmowy jest sprawa Tomasza Szmydta, sędziego, który poprosił o azyl polityczny na Białorusi.

W poniedziałek sędzia Tomasz Szmydt, zaangażowany w tzw. aferę hejterską, poprosił o azyl polityczny na Białorusi i oświadczył, że zrzeka się funkcji sędziego.

Dla mnie dość zastanawiające jest to, jak człowiek (...) z Białegostoku pochodzący, a robiący karierę sędziowską na północnym Mazowszu (...) w pewnym momencie zostaje sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie - powiedział Piebiak, który był przełożonym Szmydta w czasach pracy jako wiceminister sprawiedliwości. 

Robert Mazurek zwracał uwagę na fakt, że sędzia Szmydt decydował m.in. o dostępie do informacji niejawnych. Prowadzący pytał swojego gościa, jak ten człowiek mógł tak wysoko zajść i co wynika z jego oświadczenia majątkowego?

Potwierdziło się to, co gdzieś tam w środowisku było mówione, że pan Tomasz Szmydt ma poważne problemy finansowe, ponieważ w oświadczeniu majątkowym wykazuje zero majątku, po stronie aktywów, a po stronie pasywów ma długi bodajże kilkaset tysięcy złotych, które ujawnia, a pytanie jeszcze, czy ma jeszcze jakieś inne długi, których nie ujawnia i wobec kogo - powiedział Łukasz Piebiak.

Funkcjonariusz wysokiej rangi

Jest to na pewno wysokiej rangi funkcjonariusz publiczny (...) na pewno cenny dla służb białoruskich czy rosyjskich (...) i myślę, ze był dla nich cenny wcześniej - powiedział były wiceminister sprawiedliwości. Piebiak podpisał się pod słowami ministra Sikorskiego, który pytał: "Zdrajca. Pytanie tylko, od kiedy?".

Nie wierzę, żeby ktoś z dnia na dzień przejeżdżał granicę białoruską i miał organizowaną konferencję prasową - powiedział gość RMF FM.

Teraz wszyscy będą mądrzy, że sędzia też może być szpiegiem obcego wywiadu. Dotychczas nikt się nad tym nie zastanawiał. Środowisko sędziowskie jest dość hermetyczne, ale sędziowie traktują się z pewnym zaufaniem. Możemy się nie lubić, ale raczej nie podejrzewamy, że ktoś, kto wybrał taką drogę kariery, w rzeczywistości robi coś innego - stwierdził sędzia.

Mam pretensję do służb naszej wspólnej ojczyzny, że ten człowiek prawdopodobnie uprawiał ten proceder od dawna i powinien się wyświetlić, a co za tym idzie, powinien mieć problemy choćby z tym, żeby wyjechać na Białoruś - dodał.

Afera hejterska

Robert Mazurek pytał też swojego gościa o tzw. aferę hejterską, czyli zorganizowaną akcję dyskredytowania niektórych sędziów, za którą miał stać m.in. wiceminister Piebiak.  

Istniał czat, na którym grono sędziów, współpracowników rozmawiało o różnych rzeczach. Czasem głupio, czasem mądrze - tłumaczył się sędzia.

Wydaje mi się, że takich Szmydtów jest w polskim wymiarze sprawiedliwości więcej i wydaje mi się, że po to była "afera hejterska", żeby wysadzić mnie z siodła - powiedział Robertowi Mazurkowi sędzia Piebiak. Były wiceminister wskazał, że jego zdaniem afera służyła powstrzymaniu reformy wymiaru sprawiedliwości.

Opracowanie: