Podczas gaszenia pożaru składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich poszkodowanych zostało dwóch uczestniczących w tej akcji strażaków - powiedział rzecznik tamtejszej Komendy Miejskiej PSP kpt. Sebastian Karpiński. Trwa dogaszenie pożaru. Na razie trudno przewidzieć, kiedy zakończy się akcja. "Dane z monitoringu powietrza nie wskazują przekroczenia stężeń niebezpiecznych substancji" – zapewnił wojewoda śląski Marek Wójcik.

Do pożaru doszło na terenie składowiska odpadów przy ul. Wyzwolenia w Siemianowicach Śląskich (woj. śląskie).

Zgłoszenie o pojawieniu się ognia strażacy otrzymali po godz. 9.

Co wiadomo na temat pożaru?

Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński powiedział, że pożar jest zlokalizowany i trwa jego dogaszenie. 

Na miejscu pracuje 58 zastępów - około 160 ratowników. Mamy informację o dwóch poszkodowanych strażakach w trakcie prowadzonych działań - powiedział rzecznik. Jak dodał, nie ma na razie bliższych informacji na temat stanu ich zdrowia.

Reporterka RMF FM Anna Kropaczek informuje, że strażacy zasłabli w czasie długotrwałej, bardzo trudnej akcji. 

Na razie nie da się oszacować, jak długo potrwa dogaszenie pożaru. To jest długotrwała akcja - ocenił kpt. Karpiński.

Wcześniej komendant wojewódzki PSP w Katowicach st. bryg. Wojciech Kruczek informował, że nie do końca wiadomo, jakie środki zgromadzono na składowisku. Część z nich pali się bardzo intensywnie i trudniej je ugasić, czasem dochodziło też do eksplozji - tłumaczył podczas popołudniowej konferencji prasowej. Komendant podkreślił, że strażacy mają do dyspozycji magistrale wodne odpowiedniej wydajności i na pewno wystarczy im wody.

Podczas briefingu prasowego, w godzinach popołudniowych, Paweł Zawidlak z Urzędu Miasta Siemianowice Śląskie powiedział, że płoną składowane w beczkach i innych pojemnikach rozpuszczalniki i plastik.

Nie wiemy dokładnie, jaka jest ilość, ale gdzieś oszacowano ją na około 5 tys. ton odpadów w mauzerach i w beczkach. Poza tym zostają jeszcze odpady plastiku, które też są na tym terenie. Myślę, że też w takiej ilości zgromadzonych - wyjaśnił. 

"Nie ma zagrożenia dla mieszkańców"

Wojewoda śląski Marek Wójcik powiedział na briefingu prasowym, że choć sytuacja wygląda bardzo niepokojąco, to jednak jak wynika z monitoringu środowiska nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Jak mówił, analizowane są dane ze stacji pomiarowych prowadzonych przez GIOŚ i "te stacje nie wykazały w chwili obecnej znaczącego wzrostu stężeń niebezpiecznych substancji, które są przez nie badane".

Stan powietrza - w pobliżu miejsca pożaru i innych częściach Siemianowic Śląskich - sprawdza także laboratorium mobilne PSP, które również nie stwierdziło przekroczeń stężeń substancji niebezpiecznych. Na miejscu skład atmosfery bada też specjalistyczna jednostka z Kędzierzyna-Koźla, a wkrótce dojedzie dodatkowy samochód-laboratorium - wyliczał Wójcik, który zapowiedział, że monitoring powietrza będzie prowadzony przez cały weekend.

Będziemy rozszerzali ten obszar sprawdzania stanu powietrza w aglomeracji, nie tylko w Siemianowicach, ale także w okolicznych miastach. Chcemy mieć pewność co do tego, jaki jest stan powietrza nie tylko w miejscu, w którym wybuchł pożar, ale także w miastach aglomeracji - zaznaczył wojewoda. Jak dodał, komunikat Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które zaapelowało do mieszkańców regionu, by nie zbliżali się do miejsca pożaru, najlepiej zostali w domu i zamknęli okna, jest nadal aktualny.

Pytany, jakie substancje były magazynowane w tym miejscu, Wójcik obiecał, że szczegółowe informacje na ten temat zostaną przekazane w późniejszym czasie. Jak mówił, według danych Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, składowisko przy ul. Wyzwolenia działało od 2016 do 2019 r., kiedy proceder nielegalnego składowania odpadów został wykryty i podjęto działania administracyjne oraz mające na celu ustalenie sprawców. Tego typu ustalenia już nastąpiły, natomiast w chwili obecnej (...) nie chcę ich przedstawiać, zostawię to na jakąś późniejszą konferencję prasową - powiedział wojewoda.

Zanieczyszczenie rzeki Brynica. "Nie stanowi to zagrożenia dla podziemnych źródeł wody pitnej"

Burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec napisał na Facebooku, że władze miasta są w związku z pożarem są w stałym kontakcie z wojewódzkim sztabem kryzysowym i na bieżąco zgodnie z ich zaleceniami reaguje na zagrożenia.

"Jednym z takich aktualnych zagrożeń, jest spływająca Brynicą zanieczyszczona chemikaliami woda z gaszonego pożaru. Uspokajam jednak nie stwarza to zagrożenia dla znajdujących się 70 m pod ziemią naszych źródeł wody pitnej. Mimo wszystko będziemy stale monitorować jej jakość pod kontem ewentualnych zanieczyszczeń" - zaznaczył.

"Dodam też, że zasuwy wodne zablokowały dopływ wody z Brynicy, do naszego zbiornika na Grabku, więc nie grozi nam skażenie tego stawu. O ewentualnych nowych zagrożeniach będziemy informować na stronie miasta" - poinformował.

Zdjęcia i filmiki Brynicy, która przybrała brązowo-czerwoną barwę pojawiły się m.in. w mediach społecznościowych. Mieszkańcy uskarżają się także na odór chemikaliów.

Alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało alert w związku z pożarem w Siemianowicach Śląskich.

"Uwaga! Pożar substancji chemicznych w Siemianowicach Śląskich. Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna" - czytamy w treści komunikatu.

RCB swój komunikat skierowało do osób przebywających w Bytomiu, Chorzowie, Dąbrowie Górniczej, Jaworzno, Katowicach, Mysłowicach, Piekarach Śląskich, Ruda Śląska, Siemianowicach Śląskich, Sosnowcu, Zabrzu i pow. będzińskim.

WIOŚ: Składowisko początkowo działało legalnie

Przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach poinformowali, że podmiot zarządzający obecnie nielegalnym już składowiskiem był kontrolowany przez WIOŚ w 2020 r., w kolejnych latach inspektorzy cyklicznie sprawdzali stan tego terenu i zgromadzonych na nim odpadów. "Inspektorat był również w stałym kontakcie z Urzędem Miasta Siemianowice Śląskie, w zakresie bieżącej wymiany informacji o tym, co dzieje się przy ul. Wyzwolenia 2 w Siemianowicach Śląskich" - dodali.

Zarządzający składowiskiem początkowo miał decyzję prezydenta Siemianowic Śląskich, zezwalającą na zbieranie odpadów, w tym odpadów niebezpiecznych, jednak w ustawowym terminie nie wywiązał się z obowiązku złożenia wniosku o jej aktualizację i decyzja wygasła.

"Działalność prowadzona była z naruszeniem warunków decyzji i przepisów w zakresie zbierania odpadów, w związku z tym ŚWIOŚ w Katowicach wstrzymał w dniu 8 kwietnia 2020 r. działalność tego podmiotu oraz skierował wystąpienie do Marszałka Województwa Śląskiego o wykreślenie podmiotu z BDO (bazy danych - przyp. red.). W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami, skierowano również wystąpienie do Prokuratury" - podał Inspektorat.

"Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska wstrzymał działalność gospodarczą w zakresie zbierania odpadów w związku ze stworzeniem zagrożenia zdrowia lub życia ludzi oraz stworzeniem zagrożenia zniszczenia środowiska oraz nałożył trzy kary pieniężne na łączną kwotę 318 tys. zł" - dodali przedstawiciele WIOŚ.

"Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach jest w bieżącym kontakcie ze wszystkim służbami pracującymi przy gaszeniu pożaru oraz pracującymi na miejscu. W zależności od rozwoju sytuacji będą wdrażane dalsze działania. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska rozmawiała w sprawie pożaru z wojewodą śląskim Markiem Wójcikiem. Resort jest także stałym kontakcie ze sztabem kryzysowym na miejscu" - podało w komunikacie MKiŚ.

Komunikat Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego

W związku z pożarem w Siemianowicach Śląskich komunikat wydał również wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar. Jak przekazało biuro prasowe urzędu, wojewoda "polecił objęcie nadzorem działań w związku z tą sytuacją Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Krakowie oraz Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie".

"Na teren powiatu olkuskiego, który graniczy z województwem śląskim, KW PSP w Krakowie zadysponowała grupę Ratownictwa Chemicznego "Kraków-6" wyposażoną w ciężki samochód rozpoznania chemicznego MobiLab. Zadaniem Grupy jest monitorowanie atmosfery i wykrywanie ewentualnych skażeń powietrza powstałych na skutek pożaru. Ponadto wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar polecił służbom stałe monitorowanie sytuacji" - czytamy w komunikacie urzędu wojewódzkiego.

Nagranie z eksplozji

Nasi Słuchacze poinformowali nas o tym, że w wyniku pożaru słyszeli odgłos wybuchu.

Oto nagranie, które otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM:

Słup dymu był widoczny nawet z samolotu

Na Gorącą Linię RMF FM otrzymaliśmy zdjęcie z samolotu, przelatującego nad Śląskiem - na fotografii widać duży słup dymu:

Skutek pożaru widoczny w odległości nawet około 30 km

Dym z pożaru było widać również z bardzo dużej odległości - m.in. z Dąbrowy Górniczej, którą od Siemianowic Śląskich dzieli około 15 km, a nawet z Gliwic, oddalonych o niespełna 30 kilometrów od Siemianowic Śląskich.