"Kamil Glik prawdopodobne ma tego typu uraz, w którym uszkodzone są także mięśnie i wymaga leczenia operacyjnego. Zwykle pacjenci wracają do pełnej sprawności ok. 3 miesiące, sportowcy czasem po 6 tygodniach" – ocenił w rozmowie z PAP lekarz ortopeda Michał Drwięga.

30-letni Glik, środkowy obrońca AS Monaco i jeden z podstawowych zawodników reprezentacji prowadzonej przez Adama Nawałkę, doznał kontuzji w poniedziałek na treningu, podczas gry w siatkonogę.

Jak powiedział w poniedziałek PAP lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski, doszło do uszkodzenia więzozrostu barkowo-obojczykowego, czyli struktur stabilizujących obręcz obojczykowo-barkową.

Więzozrost to ścisłe, częściowo ruchome połączenie kości pasmami tkanki łącznej. Od strony barku obojczyk utrzymują w prawidłowej pozycji dwa więzadła: kruczo-obojczykowe oraz barkowo-obojczykowe.

Jak powiedział PAP specjalizujący się w operacjach barku lekarz ortopeda Michał Drwięga z Carolina Medical Center, na uszkodzenie więzozrostu barkowo-obojczykowego są szczególnie narażeni sportowcy, którzy uprawiają sporty kontaktowe, sporty walki, rugby, futbol amerykański, kolarstwo, narciarstwo czy jeździectwo. Deformacja stawu związana najczęściej z upadkiem na bark w ponad 90 proc. przypadków prowadzi do uszkodzenia więzadeł, a nie złamania obojczyka.

Do takiego urazu dochodzi, gdy człowiek pada głową dół, uchyla ją i pada barkiem na podłoże - albo, co częste wśród piłkarzy, zostaje przez kogoś podcięty i robi fikołka - opisał specjalista.

Wyjaśnił, że aby sklasyfikować uszkodzenie stawu obojczykowego, stosuje się sześciostopniową skalę Rockwooda. Są to jednak nie tyle stopnie, co typy - wyższy numer nie zawsze oznacza cięższy uraz - zauważył dr Drwięga. W przypadku I i II stopnia nie następuje zerwanie obu więzadeł, toteż zwykle wystarcza leczenie zachowawcze - chusta, gips czy orteza. III stopień - z zerwaniem więzadeł - leczony jest operacyjnie lub zachowawczo, zależnie od sytuacji. Występuje wówczas tzw. objaw klawisza - obojczyk odstaje, a po wciśnięciu na miejsce odskakuje jak klawisz fortepianu. Stopnie IV, V i VI wymagają leczenia operacyjnego - uszkodzone są także mięśnie, a w stopniu VI obojczyk ulega przemieszczeniu.

Jak wyjaśnił Drwięga, u Kamila Glika najprawdopodobniej doszło do urazu typu V. W takim wypadku wskazane jest leczenie operacyjne - najczęściej obojczyk łączony jest z wyrostkiem kruczym za pomocą bardzo wytrzymałej i elastycznej taśmy, przewlekanej przez wywiercone w kości otwory i zawiązanej na pięć supełków. Pętle taśmy przytrzymują na miejscu płytki w kształcie psiej kości (dogbone). Taśma nie musi być usuwana i pozostaje na stałe - opisał ortopeda.

Dodał, że leczenie operacyjne w przypadku typowego pacjenta pozwala na powrót do pełnej wytrzymałości więzadeł w ciągu 3 miesięcy. Natomiast zawodnicy - na własne ryzyko - niekiedy wygrywają zawody już po 6 tygodniach od operacji - zauważył Drwięga.

Jak podkreślił ekspert, w przypadku "zwykłego" pacjenta, najważniejsze jest szybkie wyleczenie, zatem najlepszym rozwiązaniem jest natychmiastowa operacja. Według niego wyczynowego sportowca, któremu zależy na ważnej imprezie sportowej, można leczyć zachowawczo (naklejając odpowiednie taśmy, stosując zastrzyki i środki przeciwbólowe), a operacje przeprowadzić później.

W przypadku Glika można mówić o konflikcie interesów pomiędzy klubem a reprezentacją - ocenił Drwięga. Przy leczeniu zachowawczym nadawałby się do gry. Bardzo często pacjenci nie odczuwają dolegliwości bólowych już kilka dni po urazie.

We wtorek Kamil Glik pojechał do kliniki w Nicei, wskazanej przez AS Monaco w celu przeprowadzenia szczegółowych badań i konsultacji lekarskich. Ostateczna decyzja w sprawie kontuzjowanego piłkarza spodziewana jest w czwartek.

(m)