Parlament Europejski przyjął w środę pierwsze w historii UE przepisy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej; mają pomóc zapobiegać gwałtom, a także lepiej chronić kobiety przed cyberprzemocą i nękaniem w internecie, w tym wysyłaniem im obscenicznych treści. UE nie udało się jednak przyjąć wspólnej definicji gwałtu.

"Nowe historyczne przepisy ws. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet wchodzą w życie! PE ustanowił właśnie nowy europejski standard ochrony ofiar przemocy i przemocy domowej. Wprowadzamy m.in. rewolucyjne przepisy dotyczące cyberprzemocy" - napisał w środę na platformie X (dawny Twitter) europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń, szef parlamentarnej komisji ds. kobiet (FEMM).

Bez wspólnej definicji gwałtu

Faktycznie Unia Europejska po raz pierwszy w historii będzie miała własne przepisy o walce z przemocą ze względu na płeć i przemocą domową. Przegłosowana w środę na sesji plenarnej PE w Strasburgu dyrektywa przewiduje działania, które mają zapobiegać gwałtom i mają promować w społeczeństwie świadomość, że seks bez zgody jest uznawany za przestępstwo.

W unijnych przepisach nie udało się jednak ująć wspólnej dla całej UE definicji gwałtu, chociaż jeszcze na etapie negocjacji międzyinstytucjonalnych mocno naciskali na to negocjatorzy Parlamentu Europejskiego. PE chciał zdefiniować gwałt jako każdy stosunek bez zgody; tak też gwałt definiowany jest zresztą w ratyfikowanej przez Unię Konwencji Stambulskiej. Nie zgodziła się na to jednak Rada, która jeszcze w czerwcu ub.r. chciała wykreślenia z dyrektywy zapisów ws. gwałtu pod groźbą jej zawetowania. To dlatego, że w krajach członkowskich obowiązują różne definicje zgwałcenia. I tak np. w krajach takich jak Szwecja, Holandia i Hiszpania wystarczy brak jasnej zgody, by czynności seksualne uznane zostały za gwałt, w myśl zasady, że "tylko tak znaczy tak". We Francji, Włoszech, na Węgrzech i (nadal) w Polsce aby uznać stosunek za gwałt, potrzebne jest użycie przemocy, groźby lub podstępu. W Niemczech i Austrii gwałtem są zaś czynności dokonane pomimo wyrażonego sprzeciwu.

O czym mówią nowe przepisy?

Nowe przepisy zaostrzają natomiast przepisy przeciwko cyberprzemocy. Zabronione będzie ujawnianie prywatnych informacji, w tym upublicznianie intymnych materiałów, jak filmy czy nagie zdjęcia, bez zgody oraz tzw. cyber-flashing, czyli wysyłanie komuś niechcianych obscenicznych treści.

Po raz pierwszy też pojawiły się ogólnounijne przepisy dotyczące kryminalizacji niektórych form przemocy ze względu na płeć. Za przestępstwa będzie się uznawać m.in. przymusowe małżeństwa i okaleczanie żeńskich narządów płciowych. Opracowano także dłuższy wykaz okoliczności obciążających w przypadku poważniejszych przestępstw, zalicza się do nich m.in. zabójstwa honorowe lub sytuacje, kiedy ofiara została ukarana przez sprawcę tylko z powodu swojej płci.

Przepisy zobowiązują też państwa członkowskie do zagwarantowania odpowiedniej pomocy i bezpieczeństwa ofiarom przemocy, w tym zapewnienia im dostępu do ośrodków dla ofiar przemocy oraz dostępu do ochrony zdrowotnej, w tym do usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Kraje UE zobowiązane zostaną również do raportowania przypadków przemocy wobec kobiet i gromadzenia dowodów. Komisja Europejska będzie odpowiedzialna za monitorowanie wykonywania dyrektywy i sporządzanie co pięć lat raportów. W razie potrzeby będzie mogła też zlecić zmianę niektórych zapisów.

"Jasny sygnał" Unii Europejskiej

Po raz pierwszy Unia Europejska wysyła jasny sygnał, że poważnie traktujemy przemoc wobec kobiet jako egzystencjalne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Chociaż dyrektywa nie obejmuje wszystkiego, czego Parlament by sobie życzył, w tym przestępstwa gwałtu opartego na braku zgody, to czyni ona ważne postępy w zakresie zapobiegania, ochrony i ścigania - powiedziała po głosowaniu irlandzka europosłanka Frances Fitzgerald (EPL), która była jedną ze sprawozdawczyń dokumentu w PE.

Z danych KE wynika, że co trzecia kobieta w UE powyżej 15. roku życia doświadczyła przemocy fizycznej lub seksualnej.

Nowe przepisy wejdą w życie dwadzieścia dni po ich publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Państwa członkowskie mają trzy lata na wdrożenie dyrektywy.