Jeśli wybieramy się do Grecji, uważajmy na oszukańcze kliniki urody. Miejsca wyrastają jak grzyby po deszczu i drenują kieszenie chcących poprawić swój wizerunek. Efekty ich "pracy" są jednak żadne. Przed takimi przybytkami ostrzega portal Balkan Insight.

"Część samozwańczych klinik, które oszukują klientów na duże sumy pieniędzy, często nie ponosi za to konsekwencji, mimo że niektórzy klienci po skorzystaniu z ich usług zostają z bliznami na całe życie" - pisze we wtorek serwis.

Odkryto, że personel bez wymaganych kwalifikacji wykonywał m.in. przeszczepy włosów, wstrzykiwał botoks czy dokonywał depilacji laserowej. Niektóre z klinik nie posiadały też odpowiedniej licencji.

Jedną z ofiar jest kobieta, którą zwabiono do trefnej kliniki w 2020 roku. 65-latce obiecano wygładzenie zmarszczek. Oszukana przeszła 13 sesji zabiegowych, na które wydała 11,5 tys. euro. Po wszystkim podała klinikę do sądu. Sprawę wygrała, ale odzyskała jedynie połowę środków.

O skali zjawiska świadczy m.in. liczba skarg. Od 2019 r. do greckiego rzecznika konsumenta wpłynęło ich ok. 650.

"Takie liczby wskazują na szeroko zakrojone praktyki oszustwa, ale w wielu przypadkach grzywny nie sprawiły, że kliniki zmieniły swoje postępowanie. Niektóre jednie zmieniły nazwę, adres, numer płatnika podatków i nadal działają" - czytamy na Balkan Insight.

Sposób działania oszukańczych salonów

Firmy, które oferują rzekome poprawienie urody, nie działają w podziemiu. Biznesy operują w całej Grecji, w wynajętych lokalach w głównych centrach handlowych. Ich pracownicy "polują" na klientów na ulicy, a usługi są promowane przez influencerów w mediach społecznościowych.

Głos w sprawie zabrała prawniczka Angeliki Sougle - reprezentantka grupy pokrzywdzonych, która wyjaśniła, że modus operandi owych firm polega na zadawaniu osobistych pytań i próbie wyciągnięcia od rozmówcy newralgicznych informacji na temat potencjalnej traumy, np. żałoby, problemów zdrowotnych czy rozstania i szukaniu słabego punktu potencjalnego klienta.

"Jest wiele osób, które zapożyczyły się, by sprostać finansowym wymogom tych klinik" - dodała.

72 proc. skarg, które wpłynęły do biura rzecznika konsumenta, pochodziło od kobiet.

Około 40 proc. spraw dotyczyło nieprawidłowości związanych z umową, 30 proc. samej usługi. Reszta to m.in. zarzuty nieuczciwych praktyk biznesowych czy problemów z rozliczeniem.

Balkan Insight podaje, że mniej więcej dwie trzecie spraw rozstrzygnięto za obopólnym porozumieniem, w większości na korzyść konsumenta.