​Archeolodzy we Włoszech natrafili na szczątki mężczyzny, który miał dorobioną protezę dłoni. Był nią... nóż. Niektórzy ochrzcili to znalezisko "pierwszym cyborgiem".

Szkielet został znaleziony na północy Włoch na terenie nekropolii Longobardów. Szacuje się, że może pochodzić z VI lub VII wieku. W tym miejscu znaleziono także setki innych szczątków, ale ten szkielet wyróżniał się na ich tle. Wszystko dlatego, że mężczyzna miał amputowaną prawą rękę.

Naukowcy nie są w stanie określić, w jaki sposób mężczyzna stracił rękę za życia. Jedną z możliwości jest, że została ona amputowana z powodów zdrowotnych. Możliwe, że przedramię było złamane w wyniku upadku i nie mogło się zrosnąć - pisze archeolog Ileana Micarelli z Uniwersytetu Sapienza w Rzymie. Biorąc jednak pod uwagę wojownicze nastawienie ludu Longobardów, to utrata ręki w wyniku walki jest także prawdopodobna - dodaje.

Interesującym było też to, że wszyscy pochowani mężczyźni mieli noże obok ciała. Ale nie ten - w jego przypadku nóż leżał tuż przy kikucie.

W wyniku dokładniejszych badań naukowcy odkryli, że to właśnie ostrze było nietypową protezą. Nóż był umocowany na materiale, który z kolei był zaciskany sznurami. Co ciekawe, naukowcom w ustaleniu takiej hipotezy pomogły... badania zębów. Nosiły one bowiem ślady, które wskazywały na spore zniszczenie, zwłaszcza z prawej strony. Archeolodzy sądzą, że mężczyzna zaciskał sznury na swojej protezie właśnie przy pomocy zębów.

Analiza stanu kości ręki pokazuje, że mężczyzna żył jeszcze długo po tym, jak stracił rękę. To przykład niebywałej sytuacji, bo mówimy o przeżyciu amputacji przedramienia w erze przed antybiotykami - zaznaczają autorzy pracy. Twierdzą, że pozostałe znaleziska w grobie wskazują, że mężczyźnie udało się długo przeżyć dzięki "wsparciu społeczności i opiece rodziny". 

(az)