Awantura między Londynem i Dublinem - nielegalni imigranci zaczęli uciekać przez granicę dzielącą Irlandię Północną i Republikę Irlandii. To efekt zatwierdzenia przez parlament w Londynie ustawy, na mocy której mają być wysłani samolotami do Rwandy.

Imigranci przybywają do Francji z północnej Afryki, Bliskiego Wschodu, Azji i takich europejskich krajów jak Albania. Wsiadają na łodzie i pontony w nadziei, że po pokonaniu kanału La Manche i przybyciu do Wielkiej Brytanii czeka ich lepsze życie. 

Cześć z nich wpada wprost w ręce straży granicznej, ale wielu znika bez śladu, wtapiając się w różnorodną brytyjską społeczność. W tym roku już prawie 8000 osób zostało w ten sposób przechwyconych

Codziennie brytyjska straż przybrzeżna zatrzymuje kilkuset ludzi. Imigranci przybywają w przekonaniu, że będą mogli pozostać na Wyspach. Ale ich sytuację radykalnie zmienia ustawa przyjęta przez parlament, która czeka tylko na podpis króla. Na jej podstawie będą zatrzymywani i wysłani samolotami do Rwandy. Nie jest to dla nich wymarzona perspektywa.

Natychmiastowa reakcja

Aż 80 procent wszystkich imigrantów, którzy przybywają do Republiki Irlandii, dostaje się tam z Irlandii Północnej. Brak fizycznej granicy na Zielonej Wyspie ułatwia im ten proceder. W ten sposób Republika zaczyna być obarczana problemem Wielkiej Brytanii, co budzi w Dublinie zrozumiały sprzeciw. Staje się składowiskiem problemów, z którymi Wielka Brytania nie była się w stanie uporać. 

Co więcej, imigranci nie mogą być odesłani z południa wyspy na północ, bo sąd w Dublinie uznał brytyjską politykę transportowania uchodźców do Rwandy za niezgodną z prawami człowieka. To typowy klincz - Paragraf 22 - i tak źle i tak niedobrze. Aby Dublin mógł cokolwiek z tym problemem zrobić, konieczna byłaby zmiana w prawie. Premier Republiki Irlandii Simon Harris już zapowiedział odpowiednie działania legislacyjne.

Oliwa do ognia

Brytyjski premier Rishi Sunak zareagował na potęgujący się irlandzki problem nonszalancko, chełpiąc się przed kamerami, że polityka odstraszania imigrantów już działa, bo uciekają do Republiki. Co prawda nie określił tego w ten sposób, ale miał na myśli najbliższego sąsiada. I znowu, tak jak miało to miejsce w przypadku brexitu, nieprzemyślana w szczegółach polityka powoduje na dalszym etapie jej realizacji międzynarodowy spór. 

Brexit doprowadził do tego, że granica między Ulsterem a Republiką została de facto przesunięta na Morze Irlandzkie. To unijna granica. Powinno się na niej kontrolować nie tylko przepływ towarów, ale także ludzi. W rzeczywistości ani jedno, ani drugie nie jest realizowane. 

Alternatywa - czyli wprowadzenie fizycznej granicy przecinającej Zieloną Wyspę jest niemożliwa. Pogwałciłaby ona postanowienia Wielkopiątkowego Porozumienia, dzięki którym irlandzcy katolicy i protestanci nie zabijają się nawzajem.

Opracowanie: