"Chodzi o to, żeby zaprzyjaźnić się z mrozem. Mróz nie zawsze musi kojarzyć się z zimnem i dyskomfortem. Ma wiele czynników, które działają korzystnie na nasz organizm. Jeżeli proces przebiega w kontrolowany sposób, to uruchamiamy funkcję obrony organizmu i poprawiamy termoregulację" - mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Urszulą Gwiazdą, kolarz ekstremalny Valerjan Romanovski, wielbiciel jazdy na rowerze w siarczystym mrozie i uczestnik projektu "Oswoić mróz" na Politechnice Krakowskiej. W komorze termoklimatycznej spędził sto godzin w temperaturze minus 50 stopni C. Jak podkreśla: nie przepada za zimnem, bo czuje dyskomfort. "Lubię samo działanie zimna, to jak reaguje na nie organizm" - dodaje. "Zebraliśmy mnóstwo materiału do badań. Teraz będziemy to wszystko analizować" - tłumaczy Wawrzyniec Kuc, główny koordynator projektu, z mrozem w roli głównej.

Urszula Gwiazda: Miło panów gościć na Kopcu. Mam nadzieję, że nie jest za gorąco.

Valerjan Romanovski: Akurat w sam raz.

Po stu godzinach w temperaturze minus 50 stopni rozumiem, że teraz jest taki moment, kiedy zaczyna być zimo.

Organizm przyzwyczaił się do takich warunków i teraz nie bardzo wie o co chodzi. Nie ma już tej walki.

Jak się panowie czujecie?

Wawrzyniec Kuc: Świetnie. Odespaliśmy trudny ostatnich stu godzin. I jest fajnie.

Jaka była pierwsza myśl, kiedy wyszliście z komory?

Valerjan Romanovski: Pierwsze, co chciałem robić to napić się ciepłej kawy. W komorze jadłem tylko zamrożone produkty. I napoje w postaci lodu. Więc, tęsknota za ciepłem.

Rozmawialiśmy poza anteną o tym, czy był szampan na zakończenie tego eksperymentu?

Valerjan Romanovski: Eksperyment trwa. Zakończyliśmy pierwszą, wstępną fazę. Przed nami druga część projektu. Już bardziej skomplikowana. Na szampan za wcześnie. Dopiero po roku.

Panowie po co to wszystko?

Valerjan Romanovski: Chodzi o to, żeby zaprzyjaźnić się z mrozem. Mróz nie zawsze musi kojarzyć się z zimnem i dyskomfortem. Ma wiele czynników, które działają korzystnie na nasz organizm. Jeżeli proces przebiega w kontrolowany sposób, to uruchamiamy funkcję obrony organizmu i poprawiamy termoregulację. Zobaczmy, jak funkcjonuje współczesny człowiek: w domu ciepło, w lato w samochodzie klimatyzacja. Termoregulacja i odporność organizmu się zatraca. Zobaczmy, co się dzieje. Wystarczy niewielki wiatr, a my już chorujemy.

Pan choruje?

Nie wiem, co to jest katar, ból gardła. Mieszkam w Polsce od ponad 20 lat. Gdybym miał pójść do lekarza rodzinnego, to nie wiem, który jest mój. Pokazujemy, że warto zaprzyjaźnić się z zimnem, ono nie powinno nam szkodzić. Pokazujemy też, jak przezwyciężyć niechęć do zimna.

Panowie prywatnie jesteście ciepłolubni, czy zimnolubni?

Wawrzyniec Kuc: Teraz generalnie lubię mróz. Chociaż w dzieciństwie nie przepadałem za zimnem. Odkąd z Valerjanem zaczęliśmy jeździć w warunki syberyjskie, pokochałem mróz, bo nauczyłem się na niego reagować.

Valerjan Romanovski: Ja nie przepadam za zimnem, bo czuję dyskomfort. Może to dziwnie zabrzmi, ale latem miałbym problemy z wejściem do Bałtyku, bo ma plus 15 stopni. Nie wyobrażam siebie, jak można wejść pod zimny prysznic. To są tortury.

Panowie są morsami, przepraszam?

Valerjan Romanovski: Wchodzę do przerębla, siedzę tam pół godziny i delektuję się zimnem. Przy morsowaniu nie czujemy zimna, a czujemy działanie zimna. To jest coś innego. Widzimy jak reaguje organizm. Jak jeszcze to rozumiemy, to mamy przyjemność, że współpracujemy ze swoim ciałem.

Z nami w studiu człowiek, który wszedł do komory na 9 godzin. Dariusz Malinowski.

Dariusz Malinowski: Dziennikarz radiowy z Wilna.  

Był pan do tego przygotowany w jakiś specjalny sposób?

Dariusz Malinowski: Tylko w najmniejszym stopniu.

Razem z panem Valerjanem jeździcie na rowerze?

Dariusz Malinowski: Łączy nas ta sama pasja.

Tylko pan trochę krócej i w cieplejszych warunkach.

Dariusz Malinowski: Dokładnie tak. Kilka dni przed wejściem do komory Valerjan wpędził mnie do przerębla i kazał morsować. Spędziłem pięć minut. Przeżyłem. Warunki już w samej komorze bardzo ciekawe. Ciekawa konsystencja powietrza. Bardzo rześkie. Ale po godzinie nie było to już takie przyjemne. Zamierzałem spędzić całą dobę, ale wytrzymałem 9 godzin, bo zawiodło mnie... obuwie. Psychicznie byłem całkiem nieźle przygotowany.

Co można robić w takiej komorze. Jesteście zamknięci, odcięci od świata.

Valerjan Romanovski: Tak zażartuje: jak człowiek jest inteligentny, to nie nudzi się sam ze sobą. Ma o czym myśleć. W głowie ma szereg półek. Bierze z półki pewną myśl...

... jak książkę...

... coś takiego. I z tą myślą może funkcjonować. Ale tak na poważnie, to mieliśmy dużo pracy. Miałem pięć rowerów. Dwa rowery stacjonarne, jeden góral - o dziwo - z Włoch, z ciepłego kraju.

Zdał egzamin?

Valerjan Romanovski: Każdy rower zdał na swój sposób. Wymagał potem modyfikacji. I miałem też dwa elektryczne rowery, hybrydowe. Więc trening na rowerze. A jak mi się nudziło to trening na rowerze stacjonarnym. Do tego chodziłem, jak mi się nudziło to zaglądałem do alpinisty.

Chodzi o Piotra Śliwińskiego.

Tak, tak . Wybiera się na Mount Everest.

Można w takiej temperaturze czytać książki?

Wawrzyniec Kuc: Tak. Nawet mamy takie zdjęcie na Facebooku, gdzie Valerjan czyta książkę.

O Syberii.

Valerjan Romanovski: Tak. Jacka Pałkiewicza.

Jak to było z tym pączkiem w tłusty czwartek?

Valerjan Romanovski: Nie był ciepły. Musieliśmy go tasakiem podzielić na kawałki. Smakował.

Nie musieliście się oszczędzać, jeżeli chodzi o kalorie. Rozmawialiśmy o tym, że jadł pan zamrożone jedzenie. Ugotowane, ale zamrożone. Tam nie było ognia, nie było mikrofalówki.

Valerjan Romanovski: Nie miałem żadnego źródła ciepła. Jak byliśmy w Jakucji, przyglądaliśmy się temu co oni jedzą, kiedy jadą na polowanie.

Valerjan Romanovski: Oni jedzą zamrożone produkty, co nas bardzo zdziwiło. Surowe mięso, czy ryby i to nas zdziwiło. I chcieliśmy to przetestować na swoich ciałach. Miałem taką dietę opartą wyłącznie na zamrożonych produktach. Do tego zamrożona woda. I to się bardzo dobrze sprawdza.

Ale wymaga to specyficznego radzenia sobie z jedzeniem.

Valerjan Romanovski: To nie jest tak, że łatwo jest zjeść kawałek zamrożonego mięsa w takiej komorze. Miałem podzielone porcje, wkładałem je do ust, ale nie bezpośrednio. Bo mięso przymarzało do języka. Więc trzeba ścisnąć w zębach, pochuchać na produkt, który mamy, lekko rozpuszczamy i zaczynamy żuć i rozpuszczamy w ustach. Czy to jest słonina, czy mięso.

To była dieta wysokotłuszczowa, wysokobiałkowa?

Valerjan Romanovski: Tak, ale to były całkiem inne produkty, niż jemy na co dzień.  Dieta była opracowana przez pracowników naukowych z AWF przez Barbarę Frączek  oraz mojego prywatnego dietetyka, który zna mój organizm i wie na co mnie stać, przez Pawła Grochowalskiego.

Ile spożywał pan kalorii?

Valerjan Romanovski: O połowę mniej niż zużywałem. Takie zimo dobrze wpływa na odchudzanie. Ja schudłem trzy kilogramy, ale chłopak od survivalu w tym samym czasie schudł osiem kilogramów.

 To jest tak, że w takim zimnie nie chce się jeść? Czy warunki są tak trudne, że trudno jeść?

Valerjan Romanovski: Nie chce się jeść aż tak dużo.

Kiedy przyszedł kryzys?

Valerian Romanovski: Nie używamy takiego słowa jak kryzys. Skończyło się sto godzin, to zrobiliśmy morsowanie w temperaturze minus 50 stopni i mieliśmy lekki żal, że musimy wychodzić.

KOŃCOWE MORSOWANIE: