Zabiegi ortopedyczne, planowe, czy też związane z urazami są obarczone dużym ryzykiem zakrzepicy. Dlatego obowiązują specjalne procedury, które mają to ryzyko zmniejszyć - mówi RMF FM specjalista ortopedii, doktor Maciej Artur Kasparek. Kluczowe znaczenie ma właściwe rozpoznanie czynników ryzyka takich, jak choroby serca, nadciśnienie, siedzący tryb życia czy u kobiet zażywanie doustnych środków antykoncepcyjnych.

Więcej informacji o zakrzepicy znajdziecie TUTAJ.

Grzegorz Jasiński: Panie doktorze, wiadomo, że urazy, zabiegi, operacje są jednym z istotnych czynników zagrożenia zakrzepicą. W przypadku ortopedii mówi się, że to ryzyko jest być może największe...

Maciej Artur Kasparek: Wraz z rozwojem ortopedii ryzyko wystąpienia choroby zakrzepowo-zatorowej rośnie. Wiąże się to z faktem wprowadzenia nowych procedur, choćby endoprotezoplastyk dużych stawów, głównie stawów biodrowych, kolanowych czy nawet skokowych przy zabiegach naprawczych kończyn dolnych. Pacjenci przechodzą zabieg o dużym zakresie inwazyjności, co wymaga z naszej strony przygotowania ich również w taki sposób, aby ryzyko wystąpienia tego typu powikłania zmniejszyć, wyeliminować. Musimy przy tym brać pod uwagę istotne, indywidualne cechy, które mogą wpływać na ryzyko tej choroby. W ortopedii ryzyko wystąpienia powikłań zatorowo-zakrzepowych towarzyszy też zabiegom związanym z urazami wielonarządowymi, wielomiejscowymi urazami kręgosłupa, urazami miednicy. W związku z tym mamy przygotowane procedury profilaktyczne, które biorą pod uwagę zarówno czynniki wrodzone, jak i nabyte, które mogą mieć wpływ w powstawanie tego typu powikłań po naszych zabiegach, kierujemy się też wywiadem, z którego możemy wnioskować o współistniejących chorobach, mogących mieć wpływ na wystąpienie tego typu powikłań.

Tak jak mówiłem, rośnie liczba wykonywanych endoprotez i z tego też powodu coraz większa liczba pacjentów wymaga przygotowania do zabiegów planowych. Osoby, które zgłaszają się do szpitali powinny o tym pamiętać, by w momencie, kiedy spotykają się z lekarzem przygotowującym ich do tego typu procedury, wymiany stawu, operacji kręgosłupa czy też operacji miednicy, dokładnie informować o współistniejących chorobach, o możliwości wystąpienia u nich zaburzeń krzepnięcia czy przebytych epizodach zapalenia żył głębokich. W trakcie wywiadu trzeba wykazać też inne czynniki mające wpływ na późniejsze występowanie tej choroby. My staramy się indywidoualnie określić ryzyko u tych chorych. Kierujemy się odpowiednimi tabelami. Natomiast po stronie pacjenta ważne jest, by przy tej ocenie ryzyka żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej z zakresu tej ortopedii on również naprowadzał nas na możliwości zwiększenia ryzyka. Mam tu myśli - choroby serca, nadciśnienie, otyłość, siedzący tryb życia, u kobiet zażywanie środków antykoncepcyjnych. Tych czynników jest wiele i każdy z nich może mieć znaczenie tak, że chory powinien, przychodząc do szpitala na tego typu procedurę, starać się retrospektywnie przejrzeć zarówno swoje dolegliwości, swoją aktywność, jak i również dotychczas przechodzone terapie, na przykład zażywanie leków sterydowych.

Profilaktyka przeciwzakrzepowa przy okazji zabiegów chirurgicznych to oczywiście sztuka, która ma pogodzić dwie sprzeczności, zmniejszenie ryzyka zakrzepu i niedopuszczenie do krwotoku. W jaki sposób to się robi? Na ile to ustalona procedura?

Można powiedzieć, że w ortopedii na dzień dzisiejszy, przy tego typu zabiegach planowych, nie tyle nawet większość, co wszyscy pacjenci są prowadzeni zgodnie z procedurą, która rozpoczyna się już w momencie przygotowywania pacjenta do zabiegu operacyjnego, a wręcz jego kwalifikacji, która odbywa się zazwyczaj kilka tygodni przed zabiegiem. To wtedy, jeśli istnieje ku temu potrzeba, jest wdrażane odpowiednie leczenie. Na dobę przed zabiegiem operacyjnym wprowadzana jest procedura, której celem jest zastosowanie heparyn drobnocząsteczkowych, które podawane są według wskazań zindywidualizowanych dla każdego z pacjentów przygotowywanych do tego typu zabiegów. To zależy od tego, jakie leki pacjent bierze, jakie ma choroby współistniejące, od jego wagi, płci. Mamy wypracowane sposoby prowadzenia tego typu pacjentów.

Porozmawiajmy o przypadku nagłego urazu, kiedy ktoś - choćby po wypadku na nartach - trafia w gips. Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę?

W przypadku leczenia zachowawczego i unieruchomienia kończyny ważne jest nie tylko postępowanie farmakologiczne, przeciwzakrzepowe, które wdrażane jest automatycznie przez kolegów pracujących w ramach SOR-ów, ostrego dyżuru. Równie ważne jest postępowanie, którego celem jest zmniejszenie ryzyka, na skutek odpowiedniego ułożenia kończyny, kompresji, odpowiedniego ułożenia w łóżku, unoszenia kończyny, jeśli jest to możliwe - zdejmowania unieruchomienia. Częstym rodzajem unieruchomienia w błahych urazach, są szyny gipsowe. One stwarzają możliwość zdejmowania i stosowania kompresjoterapii, bandażowania, odpowiednich pończoch bądź podkolanówek. Ważne jest odpowiednie ułożenie, unikanie siedzenia z opuszczonymi nogami. Całe to postępowanie ma bezpośrednio wpływ na minimalizowanie ryzyka zakrzepowo-zatorowego i jest równie ważne, jak zastosowanie w takich wypadkach farmakoterapii.

Przez jak długi czas po zdjęciu gipsu czy ortezy powinno się zwracać na to uwagę, sprawdzać, czy nie pojawiają się niepokojące objawy, masować nogę?

Farmakologiczne postępowanie z zastosowaniem heparyn drobnocząsteczkowych powinno trwać co najmniej do uruchomienia pacjenta. To byłby taki główny cel, ponieważ nie wnikamy w tym momencie, jak długo będzie trwało leczenie zachowawcze, polegające na unieruchomieniu kończyny. Można to przyjąć jako zasadę. Natomiast w każdym przypadku musi to być zindywidualizowane. Jak długo zwracamy uwagę? W praktyce do pełnego uruchomienia pacjenta, więc przez czas tych wszystkich rodzajów postępowania leczniczego, do którego po zdjęciu unieruchomienia dołączą również ewentualne zabiegi z zakresu fizykoterapii, terapii manualnej, kinezyterapii. Do momentu uzyskania pełnego powrotu do zdrowia trzeba zwracać uwagę na wszystkie symptomy, które mogą sugerować wystąpienie powikłań zatorowych żylnej choroby zatorowej. Natomiast im dłuższy czas upływa od momentu urazu, tym przy prawidłowo prowadzonym leczeniu, prawdopodobieństwo wystąpienia tych powikłań maleje.

Czy w przypadku pacjenta, który nie miał wcześniej choroby zakrzepowej przebyty uraz, czy zabieg ortopedyczny zwiększa w sposób trwały ryzyko zakrzepicy?

Jeżeli nie mamy innych czynników towarzyszących, o których wiedzieliśmy przed podjęciem leczenia, ani też nie wystąpiły w trakcie tego leczenia, można przyjąć, że to ryzyku wraca do wyjściowej normy.