Drapanie się, gdzie nie swędzi, ma sens

Poniedziałek, 11 września 2017 (13:35)

Drapanie się tam, gdzie nie swędzi, ma większy sens, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Zdaniem naukowców z University of Portsmouth jest sygnałem społecznym i służy... łagodzeniu konfliktów. Przekonuje o tym w najnowszym numerze czasopismo "Scientific Reports". Badania prowadzone w kolonii rezusów na wyspie w Portoryko pokazały, że drapanie się nie musi służyć uśmierzaniu swędzenia, może być sygnałem nerwowości i stresu, który zniechęca inne osobniki do zaczepek i pozwala uniknąć scysji. Autorzy pracy przekonują, że ta funkcja może być u ssaków naczelnych uniwersalna i podobnie działa także u ludzi.

Grupa badaczy pod kierunkiem Jamiego Whitehouse'a z University of Portsmouth prowadziła obserwacje rezusów, żyjących na wysepce Cayo Santiago u wybrzeży Portoryko. W stadzie złożonym z około 200 osobników wybrano 45 i przez 8 miesięcy przyglądano się ich wzajemnym relacjom społecznym. Okazało się, że zwierzęta drapią się częściej, gdy odczuwają większy stres, na przykład znajdują w pobliżu osobnika ustawionego znacznie wyżej w hierarchii stada lub spotykają rezusy spoza najbliższego "zaprzyjaźnionego" kręgu. 

Zauważono przy tym, że drapiąca się małpa bywa rzadziej atakowana. W przypadku spotkania dominującego rezusa, zwierzę staje się obiektem ataku w 75 procent przypadków, jeśli się drapie, częstość ataków spada do 50 procent. Wyraźnie widać, że okazanie zdenerwowania w tym przypadku nie tylko nie prowokuje ataku, ale wręcz zmniejsza jego ryzyko. 

Zdaniem autorów pracy drapanie mogło wykształcić się jako sygnał społeczny, który w odpowiedzi na stres pokazuje innym osobnikom, że nie należy danej małpy zaczepiać lub zaczepianie jej jest niepotrzebne. Okazanie zdenerwowania to może być forma ostrzeżenia, że możliwa jest nieprzewidziana agresywna reakcja, nie służąca ani jednemu osobnikowi, ani drugiemu. Drapanie może też pokazywać, że zestresowany osobnik jest słabszy i... nie warto się nim zajmować. I w jednym i w drugim przypadku obie strony potencjalnego konfliktu mogą łatwiej go uniknąć, co sprzyja jedności grupy, jako całości. Zdaniem autorów pracy, obserwowana u makaków strategia może być u naczelnych powszechna, może więc dotyczyć także ludzi. 

Cóż, na swój prywatny użytek możemy uznać, że w stresującej sytuacji nigdy nie zaszkodzi dać sobie nieco czasu na reakcję i... podrapać się w głowę. Byle nie w czoło, bo ktoś mógłby to pomylić z pukaniem...

Artykuł pochodzi z kategorii: Głowa

Grzegorz Jasiński

RMF FM