Pomyłka podczas zabiegu in vitro. Lekarz uniewinniony

Poniedziałek, 18 grudnia 2017 (15:42)

Okręgowy Sąd Lekarski we Wrocławiu uniewinnił lekarza obwinionego w sprawie pomyłki przy in vitro, do której doszło w 2014 r. w klinice w Policach w Zachodniopomorskiem. Proces był tajny. Nie podano szczegółów uzasadnienia wyroku.

W 2014 r. wskutek błędu przy zabiegu zapłodnienia in vitro w klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego pacjentka urodziła cudze dziecko. Nasienie męża, zamiast z komórką jajową żony, miało zostać połączone z komórką innej kobiety. Dziewczynka urodziła się z wadami genetycznymi.

Okręgowy Sąd Lekarski we Wrocławiu w zeszłym tygodniu wydał w tej sprawie wyrok uniewinniający. Ze względu na utajnienie procesu Józef Lula, rzecznik Dolnośląskiej Izby Lekarskiej nie podał również szczegółów uzasadnienia wyroku uniewinniającego.

Wrocławski sąd był trzecim sądem lekarskim, do którego skierowano sprawę pomyłki podczas in vitro. Dwa poprzednie się nią nie zajęły. Proces ruszył w kwietniu ubiegłego roku,

Na samym początku sprawę miał rozpatrywać Okręgowy Sąd Lekarski w Szczecinie, jednak uznał, że "może nie zachować bezstronności" i odesłał ją do Naczelnego Sądu Lekarskiego.

Naczelny Sąd Lekarski wyznaczył w październiku 2015 r. białostocki sąd lekarski do zbadania sprawy, ale ten odesłał ją z powrotem do naczelnego sądu uznając, że "może być niewystarczająco przygotowany merytorycznie". Ostatecznie w lutym 2016 r. NSL wyznaczył do zbadania tej sprawy sąd we Wrocławiu.

Rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie prof. Jacek Różański poinformował w czerwcu 2015 r., że obwiniony lekarz to osoba bezpośrednio odpowiedzialna za nadzór nad laboratorium. Według rzecznika, przewinienie lekarza dotyczyło błędu organizacyjnego.

W kwietniu 2015 r. rzecznik doszedł m.in. do wniosku, że procedury stosowane w klinice wspomaganego rozrodu były zbyt ogólne, nie było wyraźnych przepisów dotyczących znakowania probówek z komórkami jajowymi. Także nie było systemu kontroli nad pracą laborantów. W placówkach tego typu na świecie standardem jest wzajemna kontrola laborantów.

Rodzice żądają 3 mln zł zadośćuczynienia

Sąd Okręgowy w Szczecinie skieruje sprawę pomyłki in vitro, do której doszło w klinice w Policach do mediacji. Rodzice dziecka żądają od szpitala i jego ubezpieczyciela 3 mln zł zadośćuczynienia. Z tego powodu planowany proces cywilny nie rozpocznie się w najbliższą środę przed szczecińskim sądem.

Propozycja dotycząca mediacji została wyrażona w odpowiedzi na pozew przez obu pozwanych, czyli szpitala i jego ubezpieczyciela, a w tej chwili również powodowie wystąpili z takim wnioskiem - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Tomasz Szaj.

Jak wyjaśnił "sąd mając wniosek ze wszystkich stron wyznaczy mediatora, który będzie prowadził nieformalne spotkania". W wyniku pracy mediatora dojdzie albo do zawarcia ugody, którą sąd zatwierdzi, albo będzie się toczył proces cywilny - zaznaczył.

Szaj poinformował, że mediator zostanie wyznaczony przez sąd na początku stycznia 2018 r. Standardowo sąd określa termin miesięczny na postępowanie mediacyjne, ale ta sprawa jest bardzo poważna. Do tej pory nikt nie uzyskał tak dużego zadośćuczynienia, jakiego żądają powodowie, czyli kwotę 3 mln zł. Dlatego jeśli strony będą tego chciały, czas mediacji może zostać przedłużony - powiedział sędzia.

W styczniu 2017 r. Sąd Rejonowy w Szczecinie przychylił się do decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. pomyłki in vitro. Sąd nie uwzględnił zażalenia pełnomocnika pokrzywdzonych ws. dotyczącej nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonych, do którego miało dojść w wyniku błędu lekarskiego podczas zabiegu zapłodnienia in vitro. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.

(mpw)

Artykuł pochodzi z kategorii: Aktualności