Ratownicy medyczni, fizjoterapeuci, pielęgniarki dołączają do protestu głodowego lekarzy rezydentów. "Porozumienie Zawodów Medycznych przekształca protest głodowy rezydentów w protest głodowy zawodów medycznych. (...) Protest rozszerza się od dnia dzisiejszego na cały kraj" - ogłosił po kilkugodzinnej naradzie związkowców z Porozumienia Zawodów Medycznych szef komitetu protestacyjnego PZM Tomasz Dybek. Jak poinformował, ten rozszerzony protest przejmuje postulaty zgłaszane dotąd przez lekarzy rezydentów, przede wszystkim ten dotyczący zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 procent PKB.

Tablica odliczająca godziny protestu głodowego /Leszek Szymański /PAP

Decyzja o dołączeniu Porozumienia Zawodów Medycznych do protestu głodowego, prowadzonego już 15. dzień przez lekarzy rezydentów, zapadła w trakcie kilkugodzinnych obrad.

Porozumienie Zawodów Medycznych, największa i najszersza organizacja skupiająca pracowników ochrony zdrowia, przejmuje protest głodowy Porozumienia Rezydentów i przekształca go w protest głodowy Porozumienia Zawodów Medycznych, przyjmując wszystkie postulaty, o które wnosiło Porozumienie Rezydentów z głównym postulatem zwiększenia do 6,8 procent PKB (nakładów) na ochronę zdrowia w Polsce. Ten protest rozszerza się od dnia dzisiejszego na cały kraj - ogłosił na wieczornym spotkaniu z dziennikarzami szef komitetu protestacyjnego Porozumienia Zawodów Medycznych Tomasz Dybek.

Jak poinformował, na razie głodówki rozpoczną się w Krakowie, Szczecinie i Wrocławiu.

Jarosław Biliński z Porozumienia Rezydentów podkreślał, że przyłączenie się ratowników medycznych, pielęgniarek i fizjoterapeutów pomoże wzmocnić protest.

Chcą wziąć czynny udział w tym proteście głodowym, aby go wzmocnić, aby wzmocnić ministerstwo zdrowia i rząd do podjęcia słusznych decyzji - mówił Biliński.

Porozumienie Zawodów Medycznych zapowiedziało również, że nie weźmie udziału w pracach zespołu powołanego przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.

Według protestujących, zespół - w którego składzie, jak zaznaczają, nie ma premier Szydło ani ministra finansów - został powołany po to, by przeciągnąć podjęcie prawdziwych decyzji.

Minister zdrowia komentuje: "Ze zdziwieniem przyjmuję, że nie słucha się, co mówi rząd"

Rozszerzenie protestu skomentował już w rozmowie z Polską Agencją Prasową minister zdrowia.

Ze zdziwieniem przyjmuję, że nie słucha się, co mówi rząd. Zwiększyliśmy nakłady na ochronę zdrowia i będziemy je zwiększać. Zwiększamy wynagrodzenia, pielęgniarki dostają coraz więcej, ratownicy, teraz rezydenci. Chcemy rozmawiać i wspólnie ustalać, jakie powinny być kolejne działania - stwierdził Konstanty Radziwiłł.

Większe nakłady na ochronę zdrowia, wyższe pensje. Tego żądają protestujący

Lekarze rezydenci protestują od 2 października, część z nich prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.

W sobotę ich reprezentanci złożyli w kancelarii premiera pismo, w którym przedstawili swoje postulaty.

Jak przekazał Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów, młodzi lekarze powtórzyli w tej propozycji postulat zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w 2021 roku.

Ponadto domagają się szybszego wzrostu wynagrodzeń.

Pan minister Radziwiłł planował (...) 1,05 średniej krajowej dla lekarza rezydenta w 2022 roku. Nasz postulat w tej chwili jest taki, aby lekarz rezydent od teraz zarabiał 1,05 średniej krajowej - podał Jankowski. Jak zaznaczył: Jest to przyspieszenie podwyżki zaplanowanej przez pana ministra Radziwiłła, nie żądamy niczego dodatkowego.

Kolejnym postulatem, z którym lekarze rezydenci zwrócili się do Beaty Szydło, jest powołanie zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia.

Szefowa rządu spotkała się z protestującymi lekarzami w ostatnią środę. Na czas rozmów młodzi lekarze zawiesili głodówkę, ale ponieważ porozumienia nie osiągnięto, protest został wznowiony.

Rezydentów zaproszono do kancelarii premiera również dzień później, ale wbrew zapowiedziom Beata Szydło do nich nie wyszła. Jak tłumaczyła później szefowa jej kancelarii Beata Kempa, stało się tak dlatego, że warunkiem udziału premier w rozmowach było zakończenie - a nie jedynie zawieszenie - protestu głodowego.

Z rezydentami spotkali się wówczas minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, Beata Kempa i szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Również te rozmowy nie przyniosły porozumienia.


(e)