Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił w Sejmie w imieniu rządu informację w sprawie protestu głodowego lekarzy rezydentów, trwającego od 2 października. Wniosek o to złożył klub Platformy Obywatelskiej.
Każdy lekarz rezydent w Polsce może liczyć na stopniowe podwyżki, które zostaną wypłacone z mocą obowiązującą od 1 lipca 2017 r. i będą realizowane kolejne co roku, od stycznia 2018 r., czyli już bardzo niedługo, aż do 2021 r. - powiedział minister zdrowia. Podkreślił, że to o ponad 2 tys. złotych więcej niż obecna pensja minimalna rezydenta wynikająca z rozporządzenia.
Minister przypomniał także, że rząd przygotował środki na wsparcie rezydentur w tych dziedzinach, które są priorytetowe z punktu widzenia systemu i przede wszystkim pacjentów.
Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że rezydentura jest narzędziem w rękach ministra zdrowia, narzędziem prowadzenia aktywnej polityki zdrowotnej. Dotychczas różnicowanie specjalności na zwykłe i priorytetowe praktycznie nie miało żadnego odzwierciedlenia w zakresie wyboru lekarzy, których to dotyczyło - zaznaczył Radziwiłł.
Chodzi nam przede wszystkim o takie specjalności jak pediatria, interna, medycyna ratunkowa, medycyna rodzinna, chirurgia ogólna, onkologia kliniczna, hematologia - specjalności, których lekarze po ukończeniu stażu praktycznie w ogóle nie chcą wybierać. Proponujemy każdemu rezydentowi, który rozpocznie taka specjalizację, w jednej z tych dziedzin, 1200 zł dodatku motywacyjnego miesięcznie - tłumaczył.
To rozwiązanie prowadzi do tego, że co drugi lekarz - dokładnie 53 proc. - rozpoczynający rezydenturę już od jesieni będzie dostawał o 1300 zł, a od 1 stycznia 2018 r. o 1450 zł więcej - dodał.
Wcześniej minister odniósł się do zarzutów, że nie spotyka się z rezydentami. Poinformował, że Porozumienie Rezydentów OZZL zostało reaktywowane w październiku 2015 r., czyli na niespełna miesiąc przed końcem władzy sprawowanej przez koalicję PO-PSL. Była to odpowiedź tego środowiska na brak podwyżek uposażeń od 2009 r. - powiedział. Przypomniał też, że od początku jego urzędowania kierownictwo Ministerstwa Zdrowia rozpoczęło dialog z rezydentami.
Do czasu rozpoczęcia protestu w poprzednim tygodniu, odbyło się co najmniej 18 spotkań z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów i wielokrotnie sam brałem udział w tych spotkaniach - zapewnił.
Wstępujący w imieniu wnioskodawców Bartosz Arłukowicz z PO mówił, że minister zdrowia przyszedł do rezydentów dzień po rozpoczęciu protestu "i potem przez (...) siedem dni nic".
Gdyby nie to, że zwołujemy nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia, w którym apelujemy, żądamy informacji rządu, to pewnie w ogóle by tam więcej nie pojechał - powiedział.
Podkreślał, że za czasów rządów PO-PSL wzrosło finansowanie systemu ochrony zdrowia i wynagrodzenia rezydentów. "Rząd PO-PSL daje podwyżkę - z 2400 zł na 3200 zł, 3600 zł i 3900 zł w zależności od typu rezydentury" - powiedział.
Arłukowicz wskazywał, że jako szef Naczelnej Rady Lekarskiej Radziwiłł wspierał strajk lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego, a także składał skargi konstytucyjne na pakiet onkologiczny i wzywał lekarzy do strajku. Pan szkodzi systemowi ochrony zdrowia w zależności od tego, czy jest pan prezesem NRL, czy ministrem zdrowia - powiedział Arłukowicz.
Pytał Radziwiłła m.in., dlaczego zmniejszył rezydentury ze stomatologii, dlaczego zmniejszył finansowanie kardiologii, a także dlaczego zmniejszył rezydentury z ginekologii i położnictwa oraz psychiatrii.
Tomasz Latos z PiS przyznał, że temat protestu rezydentów jest "niewątpliwie trudny i konieczny do rozwiązania". Ubolewam, że państwo nie potrafią mówić prawdy - zwrócił się do posłów opozycji.
Panie ministrze Arłukowicz, pan doskonale wie, że tych podwyżek od roku 2009 nie było, dialogu z rezydentami też nie było, a w ciągu dwóch lat było więcej rezydentów niż w ciągu pana 3,5-letnich rządów - dodał. Warto żebyśmy trzymali się faktów, fakty są takie, że tych podwyżek nie było, teraz będą, że tych wzrostów nakładów na ochronę zdrowia nie było, teraz będą - podkreślił Latos.
- mówiła do rezydentów Anna Cicholska z PiS. To właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości, rząd pani premier Beaty Szydło wprowadza bardzo odważną regulację płac w służbie zdrowia - podkreśliła.
Jerzy Kozłowski z Kukiz'15 przekonywał, że rezydentom nie chodzi tylko podwyżki. W tej całej dyskusji pojawia się fałszywy obraz, że tym młodym ludziom chodzi tylko o ich pieniądze, a to jest nieprawda. Ci młodzi ludzie pokazują, że jest zagrożone bezpieczeństwo Polaków, mówią, że nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są za małe, żądają żeby były wyższe i ja się z tym zgadzam - podkreślił Kozłowski.
Ryszard Petru (Nowoczesna) zarzucał rządowi wysyłanie młodych lekarzy na emigrację. Dwa dni temu pan wicepremier Morawiecki mówił, że z budżetem jest świetnie; to pytanie jest takie: jak jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego nie ma pieniędzy na podwyżki dla ludzi, których wysyłacie na emigrację? - pytał.
Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) apelowała do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by podał się do dymisji.
Każdy dzień tego protestu głodowego to jest oskarżenie zarówno do tej ekipy jak i do poprzedniej. Mamy zapaść w kadrach lekarskich, mamy sytuację, która coraz bardziej przypomina białe miasteczko z roku 2007 r. - oceniła.
Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) podkreślił, że problemu lekarzy rezydentów nie można traktować tylko przez pryzmat pensji i zarobków. Jego zdaniem problem dotyczy "całości funkcjonowania i dostępności do służby zdrowia dla pacjenta".
Aktem największej desperacji jeszcze dla lekarza, który ma świadomość, jakie skutki wywołuje strajk głodowy dla jego organizmu jest to poświęcenie, nie walka o swoje pensje, ale walka o swojego pacjenta - podkreślił. Nie mamy dzisiaj do pana pytań i do pani premier, mamy żądania spełnienia oczekiwań lekarzy rezydentów, którzy występują w imieniu pacjentów - dodał lider ludowców.
Posłanka Lidia Gądek (PO) przypomniała wypowiedzi ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła z końca 2015 r. z Forum Rynku Zdrowia, gdy mówił, że nakłady na ochronę zdrowia powinny wynosić minimum 6 proc. PKB najpóźniej za dwa, trzy lata. W tej samej debacie - jak mówiła - Radziwiłł pytany, ile powinni zarabiać rezydenci, odpowiedział, że minimum dwie średnie krajowe. Posłanka podkreślała, że było to dwa lata temu.
Gądek mówiła o tym, że młodzi lekarze są świetnie wykształceni, znają języki obce i w każdej chwili mogą wyjechać z kraju, choć chcieliby pracować w Polsce. Niech jadą - padło wówczas z ław poselskich.
- powiedziała Gądek do rezydentów, którzy przysłuchiwali się debacie w loży dla gości.
Następnie głos zabrała posłanka Joanna Schering-Wielgus (Nowoczesna), która mówiła, że jest zaskoczona. Państwo powinni przeprosić tych państwa - lekarzy, ludzi, którzy ratują nasze życie. To wstyd i hańba - stwierdziła.
Po niej głos zabrał m.in. Sławomir Nitras (PO), który poprosił wicemarszałka Stanisława Tyszkę o przerwę, aby prezydium Sejmu przeprosiło młodych lekarzy. Pani poseł Hrynkiewicz, przedstawicielka klubu PiS, obraziła naszych gości - powiedział Nitras. Zachęcam pana do wystąpienia do komisji etyki; zgadzam się z panem, że są podstawy - odpowiedział wicemarszałek.
Później głos zabrała Hrynkiewicz. Czy absolwenci studiów medycznych w Polsce mają obowiązek pracy w publicznych placówkach ochrony zdrowia w Polsce? Czy - tak jak wszyscy w Unii Europejskiej - mają możliwość dowolnego, zgodnego z ich własnym wyborem miejsca pracy - pytała ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Dopytywała też, "w jakiej proporcji do wynagrodzeń ogółu pracowników w Polsce, mają pozostawać wynagrodzenia lekarzy, w tym lekarzy rezydentów, gdy najczęściej płacone w Polsce wynagrodzenie w roku 2017 wynosi 2,8 tys. zł, a średnie wynagrodzenie, którego nie uzyskuje nawet 70 proc. pracowników, 4,5 tys. zł".
(MN)
Copyright © 1999-2024 RMF24.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu